Kryzys New York Knicks, triumf Spurs

San Antonio Spurs po bardzo zaciętym spotkaniu ograli rozpędzonych Dallas Mavericks i umocnili się na szczycie Konferencji Zachodniej. Wyraźny kryzys przechodzą natomiast New York Knicks.

W pierwszym z dwóch czwartkowych spotkań, podopieczni Gregga Popovicha rozprawili się z Dallas Mavericks i tym samym przerwali ich serię czterech zwycięstw. Mecz od początku do końca był jednak bardzo wyrównany.

Mavs w czwartej odsłonie rzucili się w pogoń za prowadzącymi gospodarzami i o mało co nie triumfowali po raz kolejny. Po trójce Vince'a Cartera i punktach Dirka Nowitzki'ego przyjezdni zdołali doprowadzić nawet do jednopunktowego stanu meczu. Chwilę później szansę na efektownego buzzer-beatera miał ten pierwszy, ale ostatecznie dobrze kryty przez rywala nie zdołał zapewnić Mavericks efektownego zwycięstwa.

Miejscowych Spurs do zwycięstwa poprowadził świetnie dysponowany tego dnia Tim Duncan. Doświadczony podkoszowy uzbierał 28 punktów i 16 zbiórek, dzięki czemu drużyna z San Antonio wygrała walkę na deskach w stosunku 49-35. Godne uwagi 16 "oczek" z ławki dorzucił jeszcze Gary Neal.

Po stronie Mavericks nieźle spisywał się Nowitzki, który zapisał na swoim koncie 21 punktów i 11 zbiórek. 6 z 8 rzutów trafił natomiast Darren Collison.

San Antonio Spurs - Dallas Mavericks 92:91 (22:17, 28:24, 23:25, 19:25)
Spurs: Duncan 28, Neal 16, Leonard 12.
Mavericks: Nowitzki 21, Collison 12, Carter 10, James 10, Mayo 10, Wright 10.

***

Trzeci raz z rzędu, a 25. w sezonie zasadniczym polegli New York Knicks. Drużyna z Big Apple nie sprostała tym razem Portland Trail Blazers, którzy cały czas biją się jeszcze o miejsce premiowane udziałem w play-off.

Przyjezdni z Madison Square Garden rozpoczęli czwartą kwartę od runu 14-2 i wydawało się, że zwycięstwo Smug jest zagrożone. Nic bardziej mylnego. Po czasie na żądanie, Trail Blazers wyszli bardziej skoncentrowani i szybko zdołali ponownie odskoczyć rywalom.

Genialne spotkanie rozegrał duet Damian Lillard-LaMarcus Aldridge. Obaj zdobyli w sumie 50 punktów, a ten pierwszy uzbierał jeszcze 10 asyst.

Bezradni bez swoich liderów, Knicks wyraźnie odstawali od perspektywicznej drużyny z Portland. Pod nieobecność Carmelo Anthony'ego, ofensywnym kreatorem ekipy z Nowego Jorku był oczywiście JR Smith. Rezerwowy zaaplikował rywalom 33 punkty, ale bez wsparcia ze strony kolegów na niewiele się to zdało.

Portland Trail Blazers - New York Knicks 105:90 (22:30, 29:18, 27:14, 27:28)
Trail Blazers:
Lillard 26, Aldridge 22, Batum 16.
Knicks: Smith 33, Martin 12, Felton 11.

Komentarze (7)
avatar
padre21
15.03.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Panie Patryku Duncan zdobyl 28 pkt i mial 19 zb! 
Alienlol
15.03.2013
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Nie wiem o co wam chodzi.Każdy kto chociaż trochę się orientuje w NBA wie że liczą się tylko play-off i tam dopiero zacznie się poważne granie a sezon zasadniczy często traktujesz się jak show Czytaj całość
avatar
Pinkney
15.03.2013
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
No tak jak pisałem przedwczoraj 'wirtualne' kontuzje Ostróg, a dzisiaj Duncan i Kawhi już wymiatają. To co robi sobie Pop to żenada wg mnie.