Andrew Bynum w najbliższym czasie będzie musiał poddać się artroskopii obu kolan. Z tego powodu nie uda mu się zadebiutować w obecnych rozgrywkach w barwach Philadelphii 76ers, do którego to zespołu trafił latem z Los Angeles Lakers. - Jestem pewien, że będzie z nim wszystko w porządku. To młody zawodnik. Będzie miał jeszcze mnóstwo czasu, by grać i wypełniać kontrakt - powiedział Metta World Peace, jego były klubowy kolega. - Do tej pory grał bardzo twardo. Taka jest cena, którą musisz zapłacić, gdy dwukrotnie zdobywasz mistrzostwo - dodał gracz znany do niedawna jako Ron Artest.
W zeszłym sezonie Bynum, jako gracz "Jeziorowców", notował przeciętnie 18,7 punktu i 11,8 zbiórki na mecz. Te statystyki były potwierdzeniem jego wielkiego talentu i zapewniły mu pierwszy w karierze udział w Meczu Gwiazd. Nie dziwi więc, że wszyscy szybko chcieliby go widzieć z powrotem na parkietach NBA. - Życzę mu błyskawicznego powrotu do zdrowia. To dla niego bardzo ciężki rok. Mam nadzieję, że łatwo się odbuduje i już niebawem będzie miał wspaniały sezon - stwierdził Pau Gasol.
Za szybki powrót 25-letniego centra na boisko kciuki trzymają nie tylko jego koledzy, lecz przede wszystkim trener 76ers. - To bardzo smutna wiadomość. Obecny sezon jest niesłychanie ciężki - zarówno dla naszej drużyny, jak i dla samego Andrew. Mogę sobie tylko wyobrazić, co aktualnie przeżywa. Wszyscy będziemy się za niego modlić - zaznaczył Doug Collins.
Kontuzje w karierze Bynuma nie są nowością. Przypomnijmy, że w ciągu siedmiu sezonów gry w LA, mierzący 213 cm zawodnik tylko w jednym z nich wystąpił we wszystkich 82 spotkaniach.