W ubiegły piątek Farmaceutom przyszło się mierzyć z ekipą byłego szkoleniowca, czyli Wojciecha Kamińskiego. To spotkanie od początku zaczęło się dobrze dla gości, którzy kontrolowali ten pojedynek, lecz nie ustrzegli się także kilku błędów, które mogły okazać się bardzo bolesne w końcowym rozrachunku. Z dobrej strony w tym meczu zaprezentował się Uros Mirkovic, który dzielnie radził sobie pod tablicami z podkoszowymi Rosy, a także był wyjątkowo skuteczny w ataku. W Tarnobrzegu Serb nie zagrał już tak dobrze, lecz wyręczyli go Ben McCauley, a także Aleksander Lichodzijewski.
- To były dla nas naprawdę bardzo trudne mecze, bo Rosa jak i Jezioro grają koszykówkę bardzo trudną dla obrońców - wspomina Uros Mirkovic. - Zagraliśmy nieźle w ataku, jednak nasza defensywa również była bardzo ważna. Okazało się, że jesteśmy zespołem jakościowym, który może wygrać na każdym parkiecie - cieszy się podkoszowy Polpharmy.
Teraz przed Kociewskimi Diabłami kolejne starcie. Wydaję się, że czwartkowy pojedynek z Kotwicą Kołobrzeg powinien być spacerkiem, lecz przed lekceważeniem rywala przestrzegają sami zawodnicy. Na pewno zmobilizowana ekipa Mariusza Karola przyjedzie do Starogardu sprawić sensacje i mocno skomplikować Polpharmie sytuacje w tabeli. Jeśli Farmaceuci wygrają kolejne dwa spotkania będą coraz bliżej awansu do upragnionej fazy play-off.
- Kluczem do zwycięstwa będzie koncentracja i poważne potraktowanie tego pojedynku - zapowiada Serb. - Jesteśmy lepsi, ale słowami tego nie udowodnimy, musimy to zrobić na parkiecie - kończy 31-latek.