Mimo, że Przemysław Zamojski opuścił zespół Trefla Sopot trzy miesiące temu, to działacze klubu jak na razie nie wzmocnili się żadnym zawodnikiem na tę pozycję. Teraz ta sytuacja ma się zmienić, ponieważ włodarze klubu widzą lukę na obwodzie. - Wielokrotnie to mówiliśmy, że po odejściu Przemysława Zamojskiego jest luka na pozycji rzucającego obrońcy - mówi Tomasz Kwiatkowski, dyrektor sportowy Trefla Sopot.
W klubie znalazły się pieniądze na zatrudnienie nowego zawodnika na obwód. - Analiza budżetu przeprowadzona na dniach pozwala nam na rozpatrywanie możliwości zatrudnienia gracza w miejsce Przemka Zamojskiego. Nie mamy jednak wielu pieniędzy na ten transfer, więc jeżeli znajdziemy odpowiedniego, pasującego nam gracza, który w ocenie trenera i zarządu klubu będzie spełniał nasze oczekiwania to być może zdecydujemy się na taki zakup - dodaje Tomasz Kwiatkowski.
W kuluarach pojawiła się dwa nazwiska dobrze znane na polskim rynku - Camerona Bennermana oraz Łukasza Wiśniewskiego. - Obaj ci zawodnicy są na pewno bardzo dobrymi graczami. Łukasz Wiśniewski ma tę przewagę, że ma polski paszport i zna nasz zespół. My interesujemy się zawodnikami, którzy są wolni na rynku. Jeżeli otrzymujemy od agenta informację, że dany gracz jest wolny bądź w niedalekiej przyszłości może być zaistnieć taka sytuacja to wówczas możemy rozważyć taką kandydaturę - podkreśla dyrektor sportowy z Sopotu.
W głowie nowego prezesa Trefla Sopot - Andrzeja Dolnego pojawiła się myśl... ponownego zatrudnienia Zamojskiego, ale po naradzie z zarządem oraz zespołem, ten pomysł legł w gruzach. Nie od dzisiaj wiadomo, że działacze klubu mają żal do zawodnika, że tak nagle opuścił drużynę i przeniósł się do Asseco Prokomu Gdynia.
W międzyczasie z klubu odszedł Mateusz Jarmakowicz, który trafił do Rosy Radom. Ostatnio lokalny rywal Trefla - Asseco Prokom znalazł się w problemach finansowych i sopocianie mieli "chrapkę" na Adama Hrycaniuka. Jeszcze w piątkowy wieczór wszystkie znaki na niebie wskazywały na to, że popularny "Bestia" trafi do Trefla. W sobotę sytuacja zmieniła się o 180 stopni. Działacze z Gdyni bowiem nie dali zgody na transfer Hrycaniuka z klubu.
W klubie z Sopotu znalazły się dodatkowe środki na pozyskanie środkowego Asseco Prokomu. Włodarze Trefla nadal jednak myślą o ściągnięciu do zespołu gracza, który wzmocniłby strefę podkoszową. - Natomiast, czy potrzeba nam kogoś pod kosz? Na pewno bardzo dobry gracz podkoszowy przydałby się naszemu zespołowi, zwiększyłby konkurencję w zespole. Czy będzie możliwość zatrudnienia takiego zawodnika w ramach naszego budżetu? Sprawdzamy to i już niedługo podejmiemy wiążące decyzje - potwierdza Tomasz Kwiatkowski.