Wierzę w Andriuskeviciusa - rozmowa z Aleksandrem Lichodzijewskim, graczem Polpharmy Starogard Gdański

Polpharma kolejne mecze rozegra na własnym parkiecie z Kotwicą i AZS-em Koszalin. Dwie wygrane sprawią, że Farmaceuci na dobrą sprawę zapewnią sobie miejsce w ósemce.

Bartosz Półrolniczak: Dwie wygrane na wyjeździe sprawiają, że macie play off na wyciągnięcie ręki. Nawet w przypadku porażki w kolejnych meczach macie zapewniony w pewien sposób większy komfort.

Aleksander Lichodzijewski: Pewnie tak, ale myślę, że tak naprawdę w naszej lidze nie ma czegoś takiego jak komfort i spokój. Każdy mecz jest niesamowicie wyrównany i każdy ma swoją historię. Nawet zespół z ostatniego miejsca jest w stanie zaskoczyć najlepszych. Na pewno dwa wyjazdowe sukcesy nas podbudują. Teraz mamy kolejne dwa meczu u siebie i wygranie ich sprawi, że dopiero wtedy będziemy mieli tak naprawdę jakiś spokój. Trzeba dbać o swoją pozycję, to już w pierwszym etapie było widać, że jest dużo niespodzianek.

Chyba trochę ciężej o koncentrację w tej dolnej szóstce, nie rozmyślacie jeszcze czasem o tym, że nie udało się załapać na grę w lepszej szóstce?
-

Na pewno jest w tym dużo racji. Trudno, to już było i trzeba brać co jest i wygrywać co przed nami. Jeszcze możemy sprawić, że ten sezon będzie dla nas bardzo udany. Nie mniej jednak szkoda, że tak późno się przebudziliśmy w pierwszym etapie.

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

Mimo wygranych w Radomiu i Tarnobrzegu nie obyło się bez problemów.
-

Na pewno. Zwłaszcza w Tarnobrzegu, bo fatalnie zaczęliśmy. Może po tej wygranej w Radomiu za bardzo się rozluźniliśmy? Z drugiej jednak strony to było jasne, gdzie gramy i jak potrafi się zaprezentować przeciwnik.

W tych spotkaniach pokazaliście, że potraficie być bardzo skuteczni w decydujących momentach meczów. W przeszłości zdarzało się wam, że ta skuteczność zawodziła i przegrywaliście wiele razy na własne życzenie.

- Myślę, że wiele zawdzięczamy tutaj Benowi. Zagrał świetnie i bardzo pomógł drużynie w tych spotkaniach. Nawet jak wchodzi z ławki robi swoje, nie obraża się, nie demonstruje jakiegoś niezadowolenia. Zostaje podziwiać ten jego profesjonalizm.

Można powiedzieć, że nieco na własne życzenie kontrolując oba mecze w pewnych momentach rywale dość niebezpiecznie się do was zbliżali. Będzie to nauczka przed meczami z Kotwicą i AZS-em?
-

Z jednej strony na pewno coś się nauczyliśmy. Było jednak wiadome, że tak może być, taka jest koszykówka. To jest znak firmowy zwłaszcza Jeziora. Oni w zasadzie prawie co mecz kogoś gonią, i bardzo często potrafią to jeszcze wygrać. Mają wspaniałą publikę i to na pewno dużo im daje. Graliśmy w tych meczach spokojnie i z głową. Nie można się podpalać w gorszych momentach, bo takie zawsze się zdarzają.

Wygrana w Tarnobrzegu da wam jeszcze więcej pewności siebie? Nie szło wam z Jeziorem w tym sezonie najlepiej...
-

Doda, i to zdecydowanie. To nic dziwnego, że nam nie szło. To dobra drużyna, przegraliśmy z nimi już trzy razy. Dyspozycja dnia zdecydowała, bo potencjały są dość podobne, wszyscy gramy o ten sam cel.

Podkoszowy Polpharmy zapewnia, że jego drużyna nikogo nie zlekceważy
Podkoszowy Polpharmy zapewnia, że jego drużyna nikogo nie zlekceważy


Macie dwa mecze u siebie, mogą was one przybliżyć bardzo mocno tego 7 miejsca przed play off.
-

Tak, i na pewno wiemy o tym. Zwłaszcza mecz z Koszalinem będzie w tym kontekście dla nas ważny. Nie ma sensu patrzeć na górę, kto będzie pierwszy i czy lepsze będzie 7 czy 8 miejsce. Liczy się to, jak my gramy. Przed nami najpierw jednak mecz z Kotwicą i chcemy wygrać dla siebie i naszych kibiców.

Wasza rotacja wśród Polaków trochę się uszczupliła. Poza kontuzjami odszedł też Zbigniew Białek.
-

Gramy raczej tak samo. Taktycznie nie zmieniło się praktycznie nic. Musimy grać po prostu bardzo odpowiedzialnie, bo mamy niestety mniej Polaków.

Macie mniej Polaków, ale pod koszem rotacja została zachowana. Martynas Andriuskevicius póki co mało gra, ma szansę zostać silnym punktem Polpharmy?
-

Ma wielki potencjał. Brakuje mu ogrania i rytmu meczowego, z każdą chwilą będzie coraz lepiej i czas działa na jego korzyść. Chłopak jest jeszcze można powiedzieć dość młody i mam nadzieję, że pokaże na co go stać. Na najważniejszą część sezonu może się okazać, że będzie to dla nas bardzo ważny zawodnik.

Zmęczenie raczej wam nie będzie przeszkadzać. Macie dość szeroki skład mimo tych urazów. Jak jeden zawodnik ma gorszy dzień, to inny potrafi być liderem. Widać to najlepiej po postawie Michaela Hicksa.
-

Na pewno damy radę. Mike miał ostatnio ciężki okres, nie szło mu. Ale ostatnio jest coraz lepiej, zwłaszcza z Jeziorem pokazał pazur. Po to z nami jest, przyjechał nam pomóc. Świetnie zastąpił Cartera, który miał gorszy mecz. Oby jak najczęściej mu się to udawało. Przed nami kolejne mecze, miejmy nadzieję, że pójdziemy za ciosem.

Źródło artykułu: