Trener Śląska: To była jedna z najbardziej zaciętych końcówek w tym sezonie

Śląsk Wrocław na trzy minuty i dziewięć sekund przed końcem meczu przegrywał z MOSiR-em Krosno 7 punktami i wydawało się, że nie będzie w stanie wygrać. A jednak, lider zdał test charakteru.

Siedem punktów straty i sto osiemdziesiąt dziewięć sekund do końca meczu - czy przy takim wyniku drużyna przegrywająca jest skazana na porażkę? Raczej nie, ale wiadomo, żeby odrobić taką stratę potrzeba niewiarygodnie wiele wysiłku, trochę szczęścia i mnóstwo koncentracji. A taka kombinacja w tak krótkim czasie graniczy wręcz z cudem. Mimo to, zawodnikom Śląska Wrocław udało się wyjść z opresji obronną ręką.

- Wiadomo, że czasem potrzeba odrobiny szczęścia w sporcie. Wcześniej spudłowaliśmy sporo otwartych rzutów, ale to nie w ataku był problem. W obronie graliśmy nierówno, za łatwo traciliśmy punkty. Na końcówkę zmieniliśmy system, bo postawiliśmy strefę, która przyblokowała drużynę Krosna. Sami zaczęliśmy też wykorzystywać dobre sytuacje, które były - mówił portalowi SportoweFakty.pl trener Śląska, Tomasz Jankowski.

WKS dzięki obronie strefowej i dobrej egzekucji w ataku, zdobył osiem ostatnich punktów w meczu i tryumfował 75:74. Bohaterem końcówki okazał się Michał Gabiński, który tuż przed końcową syreną zdobył decydujące punkty.

Portal SportoweFakty.pl zapytał trenera Tomasza Jankowskiego, czy była to najbardziej zacięta końcówka w sezonie - Zgadza się. To był mecz, który był najbardziej zacięty i decydowały tutaj naprawdę ostatnie sekundy. Mieliśmy podobną końcówkę też może właściwie w pierwszej kolejce, ze Spójnią Stargard Szczeciński, który akurat zakończył się naszą porażką, no i teraz w spotkaniu na zakończenie rundy. Osobiście bardzo się cieszę, że wyrwaliśmy tę końcówkę, bo to my goniliśmy, a tak naprawdę Krosno było bliżej wygranej - opowiada trener.

Wojskowi przystępowali do tego spotkania osłabienie brakiem między innymi Krzysztofa Sulimy oraz Adriana Mroczka-Truskowskiego, a także chorobą, która dopadła kilku koszykarzy w trakcie tygodnia - To był test charakteru. I mój zespół pokazał charakter. Po trudnym dla nas tygodniu, po kontuzjach, a szczególnie po chorobie, która nas trapiła, chłopcy byli parę dni temu praktycznie nie do grania, a jednak udało nam się wygrać - chwalił swój zespół trener Jankowski.

Źródło artykułu: