Zacięta walka na sam początek - relacja z meczu MKS Dąbrowa Górnicza - MOSiR Krosno

Do ostatnich sekund wahały się losy pierwszego meczu pomiędzy MKS-em a MOSiR-em, a poziom emocji był cały czas bardzo wysoki. Ostatecznie zwycięscy z parkietu schodzili dąbrowianie.

Zdaniem wielu rywalizacja pary MKS - MOSiR będzie najbardziej ciekawą parą I rundy play-off I ligi. Sam początek tego nie potwierdził, gdyż koszykarze obu drużyn popełniali dużo strat, a ich rzuty zazwyczaj były niecelne. Gdy opadły nerwy, zaczęła się walka. Lepiej gra układała się krośnianom, którzy wypracowali sobie prowadzenie (5:12). Dąbrowianie obudzili się jednak z marazmu i złapali odpowiedni rytm gry. Dużą rolę odgrywały rzuty za trzy, gospodarze trafili pięć razy (ich rywale dwa razy mniej). W ostatnich sekundach rozpędzeni gospodarze wyszli na prowadzenie, dzięki wsadowi Marka Piechowicza (23:21).

Mobilizacja była widoczna w każdej akcji zespołów, co jednak nie oznacza, że zawodnikom nie zdarzały się błędy, jednocześnie nie brakowało efektownych akcji. Poza początkiem drugiej kwarty, wynik niemal cały czas oscylował wokół remisu, ale inicjatywa punktowa należała do przyjezdnych, których skromne prowadzenie co jakiś czas było niwelowane przez dąbrowian. Dobra gra w obronie, do której gospodarze dołożyli celne rzuty pozwoliła im odzyskać przewagę (32:35, 41:35). Wynik na przerwę ustalił Dariusz Oczkowicz (43:40).

Po powrocie na parkiet w akcjach obu drużyn nie brakowało nerwowości, przez błędy w rozgrywaniu akcji, a także niską skuteczność krośnianie wyszli na prowadzenie, a po trójce Kamila Łączyńskiego powiększyli je (50:56). Gospodarze swoją niemoc z gry przełamali dopiero po niemal 3,5 minuty, dzięki Jakubowi Karolakowi, po czym kontynuowali swoją skuteczną grę. Ostatnia akcja należała do przyjezdnych, a odpowiedzialność wziął na swoje barki Łączyński, który na dwie sekundy przed końcem trafił z siódmego metra (61:59).

Przed ostatnią kwartą MKS prowadził dwoma punktami, co zapowiadało zaciętą walkę do końca. Remis pojawił się na tablicy wyników po 20 sekundach. Obie drużyny grały na sto procent swoich możliwości, ale to przyjezdni częściej wykorzystywali swoje szanse, dzięki czemu wyszli na pięciopunktowe prowadzenie na cztery minuty przed końcem odsłony. Wtedy o czas poprosił trener Wojciech Wieczorek, a po powrocie na parkiet kibice mogli zobaczyć walkę, która toczyła się trójka za trójkę (73:75). Na dwie minuty przed końcem za pięć fauli boisko musiał opuścić Łukasz Paul.

W ciągu ostatnich dwóch minut czwartej kwarty wynik zmieniał się niemal cały czas, raz prowadziła jedna, raz druga drużyna. Dąbrowianie wyszli na trzypunktowe prowadzenie, które 13 sekund później Tomasz Cielebąk tylko w jednopunktowe. Ostatnie sekundy były bardzo emocjonujące, a nerwy udzieliły się również koszykarzom. - Jak było widać, ręka mi zadrżała, bo pierwszego wolnego nie trafiłem - nie krył po meczu Marek Piechowicz, którego trafienie ustaliło końcowy wynik. Co prawda krośnianie mieli jeszcze szansę nawet na wygranie meczu - Kamil Łączyński zdecydował się na akcję za dwa, lecz tym razem nie trafił.

MKS Dąbrowa Górnicza - PBS Bank Efir Energy MOSiR Krosno 83:81 (23:21, 20:19, 18:19, 22:22)

MKS: Marek Piechowicz 14, Grochowski 13 (7 as), Zieliński 12, Karolak 11 (3x3 pkt), Dziemba 10, Wołoszyn 9 (3x3 pkt), Zmarlak 7, Maj 5, Marcin Piechowicz 2, Grzegorzewski 0.

MOSiR: Łączyński 33 (7x3 pkt), Oczkowicz 18, Paul 12, Pisarczyk 5, Szczypka 5, Cielebąk 4, Salamonik 2 (11 zb), Adamczewski 2, Glapiński 0.

Stan rywalizacji (do trzech zwycięstw): 1:0 dla MKS-u Dąbrowa Górnicza

Kolejne spotkanie zostanie rozegrane w poniedziałek 8 kwietnia, a jego początek został zaplanowany na godzinę 18:00.

Źródło artykułu: