Przed rozpoczęciem trwającego sezonu, nie było wielką sztuką przewidzieć, kto utworzy finałowy zestaw rozgrywek Ford Germaz Ekstraklasy. Zarówno Wisła Can Pack Kraków, jak i CCC Polkowice już od kilku lat dominują na polskich parkietach, a ich obecność w walce o główne trofeum, nie jest żadną niespodzianką. To będzie już trzeci z rzędu finał dla obu klubów. W dwóch poprzednich zdecydowanie górą była ekipa Białej Gwiazdy, która ogrywała polkowiczanki w stosunku 3:1 i 4:0.
Tym razem jednak Pomarańczowe mają wielką szansę na przełamanie odwiecznego rywala. Zespół z Dolnego Sląska zmontował bardzo dobrą ekipę i swoją siłę zademonstrował już w sezonie zasadniczym oraz play-off. Polkowiczanki dwukrotnie rozprawiły się z Wisłą w lidze, dodatkowo ograły ją także w finale pucharu Polski. Czy to jednak będzie miało jakiekolwiek znaczenie przed najważniejszymi meczami w sezonie? - Na pewno psychologiczna przewaga jest po naszej stronie, aczkolwiek runda zasadnicza, a finały to są zupełnie dwie różne sprawy i podejdziemy do meczów z Wisłą z czystą kartą - mówi koszykarka CCC, Magdalena Leciejewska, która jeszcze w poprzednim sezonie reprezentowała Wiślackie barwy.
Obie ekipy doskonale się znają i ciężko którejkolwiek z drużyn będzie zaskoczyć czymś nowym swojego przeciwnika. W takich wypadkach mówi się zawsze, że największe znaczenie będzie miała defensywa. Nie inaczej jest i tym razem, choć jak zapewnia "Lecia" Pomarańczowe postarają się wymyślić coś na "Wisełkę". - Naszym atutem w dotychczasowych meczach z krakowiankami była właśnie obrona i to dzięki niej odniosłyśmy te cenne wygrane. Cały rok pracowałyśmy na to, aby znaleźć się w tym miejscu którym jesteśmy. Od kilku dni trenujemy już pod kątem finałów i nie ukrywam, że mamy przygotowane pewne nowe zagrywki pod Wisłę.
Jak wiadomo obie drużyny personalnie prezentują są bardzo mocno, a poszczególne pozycje na boisku obsadzone są równorzędnymi zawodniczkami. Pod koszem zapowiada się fascynująca walka pomiędzy Nneką Ogwumike i Tiną Charles, które są największymi z gwiazdami w lidze. Na obwodzie są niezwykle skuteczne - Belinda Snell (CCC) oraz Erin Phillips i Anke De Mondt (Wisła) , a na rozegraniu niezwykle doświadczona Laia Palau kontra reprezentantka Polski Paulina Pawlak, która już od wielu sezonów gra w Krakowie. - Na pewno będzie ciekawie, bo na parkiecie znajdzie się cała plejada gwiazd żeńskiej koszykówki. Dziewczyny wiedzą o co walczą i myślę, że nie trzeba ich dodatkowo motywować - komentuje trener Wisły, Artur Golański.
Podopieczne Jacka Winnickiego do najważniejszych meczów w sezonie przystąpią w niemal w pełnej obsadzie (nie zagra tylko Dorota Mistygacz). Natomiast trener Białej Gwiazdy, Artur Golański ma spory ból głowy. W Krakowie liczono, że na finały zdoła się wyleczyć kluczowa zawodniczka Wisły, Alana Beard. Wiemy już jednak, że Amerykanka na sto procent będzie niezdolna do gry i swoje koleżanki będzie wspierać tylko mentalnie z ławki rezerwowych.
Przewagę parkietu ze względu na wyższe miejsce po fazie zasadniczej posiada klub z Polkowic. Jednak zespół z Krakowa spogląda z optymizmem na pierwsze dwa mecze, które odbędą się w sobotę i niedzielę. - Wierzę w swoje zawodniczki, a układ serii nie jest dla mnie tak istotny. Dla mnie najważniejszy jest teraz pierwszy mecz, potem drugi, trzeci i każdy kolejny. Nie będę kalkulował czy wygramy pierwsze czy drugie spotkanie. Może być różnie, rywalizacja jest do czterech wygranych i dopiero wtedy zostaje się mistrzem Polski - kończy coach Golański.
CCC Polkowice - Wisła Can Pack Kraków / sobota, godz. 13:00. Transmisja w TVP Sport.