Recepta na wygrywanie - rozmowa z Marcinem Dutkiewiczem, kapitanem Energi Czarnych Słupsk

- Popełnialiśmy wtedy wiele niepotrzebnych błędów, ale najważniejsze jest to, że widać, że potrafimy wyciągać wnioski - mówi w rozmowie z naszym portalem, kapitan Energi Czarnych Marcin Dutkiewicz.

Michał Żurawski
Michał Żurawski

Michał Żurawski: Energa Czarni Słupsk ostatnimi czasy są na fali. We wtorek odnieśliście drugie z rzędu przekonywujące, ale także bardzo ważne zwycięstwo. To chyba dobry prognostyk przed zbliżająca się wielkimi krokami fazą play-off?

Marcin Dutkiewicz: Staramy się skupiać na każdym kolejnym spotkaniu i nie wybiegać myślami do tego, co będzie w play-offach. Zostały nam jeszcze trzy mecze w szóstkach i najlepiej byłoby, gdyby udało nam się je wygrać. Gratulacje dla chłopaków za charakter, wolę walki i świetną pracę na parkiecie, którą każdy z nas wykonał. Teraz czeka nas dosłownie moment przerwy, bo już w niedzielę kolejny trudny mecz z Turowem. Musimy być maksymalnie skoncentrowani. Wydaje mi się, że powoli łapiemy odpowiedni rytm, jaki powinniśmy prezentować, bo nie ukrywam, że ten początek w szóstkach nie ułożył się po naszej myśli. Popełnialiśmy wtedy wiele niepotrzebnych błędów, ale najważniejsze jest to, że widać, że potrafimy wyciągać wnioski. Popracowaliśmy nad naszymi mankamentami i efekty widać na parkiecie.

Po tej wspomnianej pracy nad mankamentami w praktycznie wszystkich elementach koszykarskiego rzemiosła wyglądacie bardzo dobrze, ale chyba zgodzisz się ze mną, że kluczowa jest mimo wszystko obrona, gdyż w ostatnich dwóch meczach pozwoliliście rywalom na zdobycie niewiele ponad 50 punktów.

- Głównym kluczem do sukcesu drużyn prowadzonych przez trenera Urlepa jest obrona i to daje się chyba po nas zauważyć. Kiedy gramy obronę na najwyższym poziomie, wtedy skuteczne akcje w ataku same przychodzą. To działa na takiej właśnie zasadzie. Staramy się patrzeć w obronie, jak grać zespołowo oraz indywidualnie, a w ataku dużo dzielimy się piłką. To jest właśnie recepta na wygrywanie. Niczego oryginalnego nie powiem, bo taka jest właśnie koszykówka - kto rzuci więcej punktów, wygrywa.

Po każdym udanym zagraniu widać, że naprawdę to przeżywacie. Niezależnie, czy ktoś jest na boisku, czy siedzi na ławce, to żyje meczem i stara się motywować zarówno samego siebie, jak i kolegów z zespołu. Atmosfera w tym zespole wydaje się znakomita, czy tak faktycznie jest?

- Pewnie, że tak jest. Dysponujemy bardzo długą ławką rezerwowych i każdy może zastąpić każdego na parkiecie. W naszym zespole po prostu jest chemia. Jeden stara się pracować na drugiego i nie ma tu miejsca na jakieś indywidualności. Zaczynamy łapać wiatr w żagle, jaki od dawna chcieliśmy. Jeszcze daleka droga do tego, co chcemy osiągnąć, ale fajnie widzieć, że z meczu na mecz coraz lepiej to wygląda.

Niedawno do waszego zespołu dołączył Bryan Davis. Jest to niewątpliwie spore wzmocnienie waszej strefy podkoszowej. Jak możesz ocenić tego zawodnika?

- Bryan jest dla nas naprawdę sporym wzmocnieniem. Doszedł do nas dopiero niedawno, tak więc potrzebował trochę czasu na aklimatyzację i myślę, że cały czas go potrzebuje, bo parę błędów mu się zdarza. Jednak w meczu z Anwilem, kiedy Yemi był troszeczkę ograniczony, potrafił go godnie zastąpić. Skład zawsze musi być budowany, tak aby mieć w nim 12 zawodników, którzy są w każdej chwili gotowi się zastąpić. To było bardzo widoczne na tle Anwilu, który miał krótszą ławkę. Cieszymy się bardzo, że Bryan jest z nami, bo bardzo nam się przyda w walce pod koszami, zespołowej obronie czy stawianiu zasłon.

Na konferencji prasowej w stronę trenera Urlepa padło bardzo ciekawe pytanie. Czy ten zespół jest już gotowy na walkę w play-off? Jakie zdanie ma na ten temat Marcin Dutkiewicz?

- Ciężko powiedzieć. Na razie koncentrujemy się głównie na Turowie. Myślę, ze w naszych głowach powoli te play-offy się pojawiają, jednak na razie musimy starać się doprowadzić wszystkie elementy do perfekcji, żeby wejść do play-off w stu procentowej gotowości. Najlepiej byłoby wejść do czwórki, żeby mieć w pierwszej rundzie przewagę własnego parkietu, ale jeżeli to się nie uda, to nie będziemy załamywać rąk, tylko grali dalej.

Czy macie wymarzonego rywala w tym ćwierćfinale? Pojawiają się głosy, że najlepiej byłoby trafić na Asseco Prokom z powodu ich problemów kadrowych, doszły mnie również słuchy, że chętnie zmierzylibyście się z Anwilem Włocławek? Jak to wygląda?

- Szóstki to jest taki etap, w którym każdy może wygrać z każdym. Kolejką wcześniej jedna drużyna wygrywa, a w następnej odnosi wysoką porażkę. W tym momencie moim zdaniem najmocniejszym zespołem jest Turów Zgorzelec, który gra najbardziej poukładaną i zespołową koszykówkę. Reszta także jest mocna, ale w ostatnich spotkaniach pokazaliśmy, że grając z taką determinacją i wolą walki możemy pokonać każdego. Naszym założeniem jest wejść do pierwszej czwórki, nie patrząc, z kim przyjdzie nam się zmierzyć w pierwszej rundzie.

Ostatnio w jednym z wywiadów, Valdas Dabkus został zapytany o to, z jakim sportowcem przeprowadziłby wywiad i o co by go zapytał. Jego odpowiedź brzmiała: "Marcin Dutkiewicz, którego chciałbym zapytać, jak mógł grać w Koszalinie?" Jak odpowiedziałbyś Valdasowi na to pytanie?

- (śmiech). Tak się po prostu ułożyło moje życie. Koszykówka to jest także swego rodzaju biznes, a moje życie zostało pokierowane tak, że znalazłem się w Koszalinie. Tam też poznałem paru ludzi, nabrałem pewności siebie, zacząłem więcej grać także po to, aby zjawić się ponownie w Słupsku. Moja kariera toczy się tak, a nie inaczej i niczego w niej nie żałuję.
Marcin Dutkiewicz wierzy w zajęcie miejsca w czołowej czwórce przed play-off Marcin Dutkiewicz wierzy w zajęcie miejsca w czołowej czwórce przed play-off
Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×