Będzie piąte spotkanie! - relacja z meczu MOSiR Krosno - MKS Dąbrowa Górnicza

W porównaniu z sobotnim pojedynkiem nastąpiła zamiana ról, tym razem w roli kata wystąpili dąbrowianie, którzy bardzo wysoko pokonali krośnian. O awansie do II rundy play-off zadecyduje piąty mecz.

Olga Krzysztofik
Olga Krzysztofik
Do starcia numer cztery krośnieńska drużyna przystępowała osłabiona brakiem swojego pierwszego rozgrywającego Kamila Łączyńskiego, którzy w sobotniej konfrontacja złapał swoje trzecie przewinienie techniczne w tym sezonie.

Początek meczu był słaby w wykonaniu dąbrowian, którzy grali nerwowo i popełniali proste straty w akcjach, które powinni wykończyć celnym rzutem. W dodatku dość szybko złapali pięć fauli, które mieli na swoim koncie już po 3,5 minuty. Krośnianie wykorzystywali słabości rywali, dzięki czemu wyszli na prowadzenie (14:7). Najwyraźniej Zagłębiacy potrzebowali więcej czasu, by wejść w mecz, gdyż ostatnie trzy minuty pierwszej odsłony były w ich wykonaniu bardzo dobre, a aż trzykrotnie za trzy trafił Grzegorz Grochowski. Po premierowej kwarcie MKS prowadził różnicą pięciu punktów.

Przyjezdni z wysokiego C rozpoczęli drugą odsłonę, kontynuując swoją dobrą grę w obronie. Natomiast krośnianie zwolnili tempo, zanotowali kilka strat, ale przegrywali tylko 19:27 za sprawą niskiej skuteczności rywali w tym momencie spotkania. Gospodarze obudzili się dopiero po trzech minutach, lecz nie byli długo w stanie prowadzić wyrównanej walki z dąbrowianami. W szeregach MKS-u bardzo dobrze radził sobie Mateusz Dziemba, którego siedem punktów w znaczącym stopniu przyczyniło się do powiększenia przewagi (23:38).

Druga kwarta należała do jednego zespołu - MKS-u. Drużyna Wojciecha Wieczorka zupełnie nie przypominała tej z poprzedniego, sobotniego meczu. Jego podopieczni grali pewniej, na lepszej skuteczności rzutów, a także byli w stanie przejąć inicjatywę. Krośnianie w tej odsłonie wypadli na tle przeciwników bardzo słabo, więc na przerwę schodzili przegrywając 28:44.

Przerwa niezbyt pomogła gospodarzom, gdyż początek trzeciej kwarty należał do ich rywali. Niesamowitą trójkę (w skuteczności 4/4) trafił Grochowski, który otrzymał podanie, złapał piłkę w wyskoku i od razu oddał rzut, trafiając w ostatniej sekundzie akcji. Krośnianie zanotowali siedmiopunktową serię, dając do zrozumienia, że nie zamierzają się poddać (35:49). Gospodarze nie umieli znaleźć odpowiedzi na Grochowskiego, który w ciągu jednego dnia znacząco poprawił swoją grę, a tylko w trzeciej odsłonie zdobył 16 punktów. Właśnie rozgrywający dobił rywali trafiając trójkę tuż przed końcem odsłony (43:71).

Przed ostatnią kwartą MOSiR przegrywał różnicą aż 28 punktów, co zwiastowało pewną wygraną przyjezdnych. Losy meczu były już rozstrzygnięte, niewiadomą były tylko rozmiary zwycięstwa dąbrowian.

Podopieczni Wojciecha Wieczorka w porównaniu z sobotnim spotkaniem zmienili swoją grę diametralnie, znacząco ograniczyli popełnione straty (z 20 do 9), poprawili swoją skuteczność, w szczególności w rzutach za trzy - w niedzielę oddali ich 12 celnych.

PBS Bank Efir Energy MOSiR Krosno - MKS Dąbrowa Górnicza 57:83 (19:24, 9:20, 15:27, 14:12)

MOSiR: Salamonik 15, Oczkowicz 8 (8 zb), Szczypka 8, Glapiński 7, Pisarczyk 6, Paul 5, Cielebąk 4, Adamczewski 2, Misiewicz 2.

MKS: Grochowski 28 (7 as, 7x3 pkt), Maj 17 (8 zb), Dziemba 14, Grzegorzewski 8, Karolak 6, Zieliński 4, Zmarlak 3, Marek Piechowicz 2, Paszek 1, Wołoszyn 0, Marcin Piechowicz 0, Gospodarek 0.

Stan rywalizacji (do trzech zwycięstw): 2:2

Decydujące, piąte spotkanie zostanie rozegrane w środę 17 kwietnia w dąbrowskiej hali "Centrum", rozpocznie się ono o godzinie 18:00. Na zwycięzcę tej pary w półfinale czeka już AZS WSGK Polfarmex Kutno.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×