Paweł Stankiewicz: Zapamiętam ten rzut do końca życia

Trafienie za trzy Pawła Stankiewicza pozwoliło AZS Politechnice Poznań świętować utrzymanie w I lidze. Akademicy doceniają jednak klasę rywala, którego zostawili w pokonanym polu.

Szymon Ratajczak
Szymon Ratajczak

Hitchcock nie napisałby lepszego scenariusza dla AZS Politechniki BIG-PLUS Poznań, niż zrobiło to życie. Akademicy po niesamowitym boju i w cudownych okolicznościach zdołali utrzymać się w I lidze już po czwartym spotkaniu fazy play-out.

- Znowu genialny mecz na koniec sezonu, znowu wygrywamy jednym punktem i znowu decyduje rzut za trzy w ostatnich sekundach. Rok temu awans do I ligi zapewnił nam Paweł Hybiak, teraz utrzymał nas Paweł Stankiewicz. Śmieję się z chłopakami, że za rok ja zamawiam taki rzut. Michał Szydłowski zapisał się za dwa lata - żartuje Tomasz Baszak, który wspomina o analogii do zeszłorocznych play-offów, w których ofiarą AZS padła również Astoria.

- Emocje były ogromne. Pierwszy raz zdarzyło mi się oddać taki decydujący rzut. Niesamowita sprawa, będę to pamiętał do końca życia - cieszył się po spotkaniu zdobywca zwycięskich punktów Paweł Stankiewicz.

Politechnika wygrała z Franz Astoria Bydgoszcz po trudnym, wyrównanym i morderczym boju. W poznańskim obozie nikt nawet nie próbuje patrzeć na przebieg gry przez różowe okulary

- Jestem świadom, że wynik ostatniego meczu jest zasługą przede wszystkim szczęścia, a nie dobrze rozegranych akcji. W obronie natomiast znów stanęliśmy na wysokości zadania. Był to horror z happy-endem i to jest chyba wymarzony scenariusz, choć przeżywa się go niesamowicie trudno - mówi trener AZS Waldemar Mendel.

- Wiedzieliśmy, że gramy o niesamowitą stawkę. W szatni trener pobudził nas mocnymi słowami. Piąty mecz na parkiecie rywala na pewno byłby trudnym wyzwaniem - przyznaje Stankiewicz.

Astoria Bydgoszcz zagrała w niedzielę zdecydowanie lepiej niż w sobotę. Potwierdziło się, że nóż na gardle wywołuje zupełnie inną motywację i u tego zespołu który go trzyma i u tego, który się z nim siłuje. Jeśli ktoś uważa, że bydgoszczanie byli w czwartym  meczu fazy play-out lepszym zespołem, to pomimo niekorzystnego dla Asty wyniku trudno z takim stanowiskiem polemizować.

- Wiedzieliśmy jaki jest rywal. Zawsze się z nim męczyliśmy, wszystkie cztery mecze były wyrównane, a decydowały detale. Szczęście było po naszej stronie. Astoria nie będzie nas miło wspominać, ale i tak chylimy przed nimi czoła. To nie jest gorszy od nas zespół, ale takimi prawami rządzą się play-outy - komentuje "Stanek"

- Jeśli chodzi o poziom gry, to trafiliśmy w play-outach najgorzej jak mogliśmy. Astoria jest zespołem kompletnym, dobrze poukładanym, gra ambitną i fajną koszykówkę. Nie zasłużyli na spadek, ale niestety los nas zetknął i ktoś musiał przegrać. Przyznaję, że mam mieszane uczucia, bo ogromnie cieszę się z utrzymania, ale zarazem cenię i szanuję zespół oraz trenera przeciwników, bo przypominają nasz zespół - zakończył Waldemar Mendel.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×