- Poza pierwszym spotkaniem na rozpoczęcie sezonu, każdy mecz, który graliśmy z zespołem z Zielonej Góry, był bardzo wyrównany i walczyliśmy do ostatnich minut. Mecze były na styku, kończyły się porażkami maksymalnie dziesięcioma punktami. Zawsze decydowały jakieś błędy, traciliśmy łatwe punkty z kontry - tłumaczy przyczyny czterech porażek ze Stelmetem, skrzydłowy Energi Czarnych Mateusz Kostrzewski.
O jakimkolwiek kontekście by jednak nie mówić, w głowach koszykarzy z Zielonej Góry jest pewien komfort psychiczny, którego nie ma w Słupsku, a zero wygranych w starciu ze Stelmetem nie nastraja optymistycznie. Inne zdanie ma jednak Kostrzewski.
Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.
- Play-off to zupełnie nowe rozdanie. To, co było, jest już za nami, a do nowych spotkań nie podchodzimy ze strachem. Jesteśmy profesjonalistami, nie możemy patrzeć na to, co było. Nie ma żadnych obaw, jest wiara w to, że Czarni jako drużyna stawiająca na zespołowość i obronę przeciwstawi się gwiazdom z Zielonej Góry - tłumaczy zawodnik słupskiego zespołu.
Jak zatrzymać Waltera Hodge'a i Quintona Hosley'a - ta myśl z pewnością nie daje zasnąć Andrejowi Urlepowi od kilku dni. Urlepowi, którego wielu wskazuje jako przewagę Czarnych nad Stelmetem.
- Naszym atutem z pewnością jest trener. Trener, który trzyma nas w ryzach, trener, który ma posłuch, ale jednocześnie trener, który dał nam wiarę. Jest naszym motorem napędowym, dlatego zawsze na parkiecie chcemy grać tak, jak on wymaga: zespołowo w ataku i twardo w obronie. Myślę, że na pewno postaramy się grać bardzo agresywnie w ofensywie tak, aby sprawić Hodge’owi oraz Hosley’owi problemy z faulami - dodaje Kostrzewski.