- Każdy mecz jest dla niego - powiedział po końcowym sukcesie Kevin Durant, zdobywca 41 punktów i 14 zbiórek dla Oklahomy City Thunder. Lider Grzmotu zadedykował sobotnie zwycięstwo Russellowi Westbrookowi, który z powodu kontuzji już w tym sezonie nie zagra. - Pisał do mnie w przerwie i zaraz po meczu. Pogratulował i napisał, że mnie kocha - dodał "KD", który podobnie jak cała Oklahoma mocno przeżył stratę lidera zespołu.
Wicemistrzowie NBA prowadzili w Teksasie różnicą nawet 27 punktów, lecz gospodarze prowadzeni przez Jamesa Hardena (30 pkt) wzięli się za odrabianie strat. Po kapitalnej trzeciej kwarcie odrobili deficyt, a w końcówce ostatniej odsłony wyszli nawet na niewielkie prowadzenie.
Marzenia o sukcesie rozwiał jednak Durant, który w najważniejszym momencie trafił szczęśliwą trójkę, dzięki której Thunder wygrali już trzeci mecz i są o krok od awansu do najlepszej czwórki Zachodu.
Mecz numer cztery w poniedziałek, ponownie w Houston.
Houston Rockets - Oklahoma City Thunder 101:104 (19:39, 30:27, 27:14, 25:24)
(J. Harden 30, C. Parsons 21, F. Garcia 18 - K. Durant 41, S. Ibaka 17, R. Jackson 14)
Stan rywalizacji: 3:0 dla Thunder
***
Rok temu Clippers pokonali Grizzlies po siedmiu spotkaniach, w tym roku obie drużyny na pewno spotkają się co najmniej sześć razy. W sobotę Niedźwiadki doprowadziły bowiem do wyrównania serii, pokonując gości z Miasta Aniołów 104:83.
Kluczowa dla losów spotkania okazała się czwarta kwarta, wygrana przez miejscowych 33:16. Kapitalne zawody rozegrała dwójka podkoszowych - Marc Gasol oraz Zach Randolph - obaj zdobyli po 24 punkty.
- Ich synergia jest niesamowita - mówił z uznaniem Chris Paul, rozgrywający LAC. - Z-Bo na zewnątrz oraz wielki człowiek Marc, który rzuca i podaje jak zawodnik obwodowy. Nie można im pozwolić się rozegrać, trzeba ich zmęczyć - dodał.
W rywalizacji Grizzlies-Clippers zawsze wygrywała drużyna, która miała więcej zbiórek. Nie inaczej było w sobotę - gospodarze mieli 45 zbiórki przy 28 gości. Grizz dominowali na atakowanej desce, co przełożyło się na punkty drugiej szansy - aż 22, przy ledwo dwóch LAC.
19 punktów i 10 zbiórek miał Blake Griffin, tyle samo oczek zapisał na swoim koncie Paul.
Mecz numer pięć we wtorek w Los Angeles.
Memphis Grizzlies - Los Angeles Clippers 104:83 (33:25, 13:22, 25:20, 33:16)
(M. Gasol 24, Z. Randolph 24, M. Conley 15 - B. Griffin 19, C. Paul 19, J. Crawford 12)
Stan rywalizacji: 2:2
***
- Chcieliśmy im udowodnić, że jesteśmy tutaj po to, aby grać w koszykówkę - powiedział Jeff Teague, gracz Atlanty Hawks, która po dwóch wyraźnych porażkach na rozpoczęcie play off, pokonała w sobotę Pacers aż 90:69.
Jastrzębie były agresywny i skuteczne od początku spotkania a o wszystkim zdecydowała już pierwsza połowa. W niej gospodarze osiągnęli 24-punktowe prowadzenie, którego nie oddali już do ostatnie syreny.
26 punktów i 16 zbiórek uzbierał najlepszy w szeregach triumfatorów Al Horford. 18 oczek dla pokonanych wywalczył z kolei David West.
Pacers trafiali na wyjątkowo słabej, 27 proc. skuteczności z gry a bez komentarza należy pozostawić ich skuteczność w rzutach za trzy punkty - 4/25.
W poniedziałek mecz numer trzy, w którym faworytem znów będą Hawks. Tak mówi przynajmniej historia, bowiem Jastrzębie wygrały 12 meczów z rzędu u siebie z Pacers w rozgrywkach play off. Ostatnia porażka miała miejsce w 2006 roku.
Atlanta Hawks - Indiana Pacers 90:69 (27:14, 27:16, 21:19, 15:20)
(A. Horford 26, J. Smith 14, J. Teague 13 - D. West 18, P. George 16, G. Green 10)
Stan rywalizacji: 2:1 dla Pacers