W pojedynku osłabionych drużyn nie zabrakło zaciętości, efektownych akcji i gorącego dopingu dla obu ekip. Z olbrzymimi kłopotami poradzili sobie krośnianie, którzy w niedzielę zagrali bez kontuzjowanych: Andrzeja Misiewicza, Kamila Łączyńskiego i Rafała Glapińskiego. Dwaj rozgrywający byli na ławce i na wszelkie sposoby starali się wspierać pozostałych siedmiu kolegów walczących o zwycięstwo i awans do finału. Swoje zmartwienia miał również trener Jarosław Krysiewicz. Do nieobecności Huberta Mazura i Arkadiusza Kobusa zdążył się już przyzwyczaić. Kłopoty zdrowotne od dłuższego czasu nękały również Jakuba Dłuskiego i Dawida Bręka, którzy podjęli walkę.
Od początku do ataku ruszyli Krośnianie. Aktywni w pierwszej odsłonie byli Marcin Salamonik, Wojciech Pisarczyk oraz Dawid Adamczewski. Koszykarz, który większość sezonu spędził na ławce rezerwowych w niedzielę rozegrał cały mecz i świetnie poradził sobie z odpowiedzialnością, jaka na niego spadła. Gospodarze uzyskali nawet jedenaście punktów przewagi, lecz pod koniec tej odsłony przyjezdni zmniejszyli stratę. Duża zasługa w tym Bręka i Krzysztofa Jakóbczyka.
Wydawało się, że na ambicjach krośnian się skończy. W drugiej kwarcie MOSiR opuściła skuteczność, co AZS wykorzystał wychodząc na prowadzenie. Świetną zmianę dał Grzegorz Małecki, który w całym meczu zdobył 18 punktów trafiając pięć z sześciu rzutów trzypunktowych.
Sześciopunktowa przewaga na początku trzeciej kwarty nie wystarczyła Akademikom. Emocji do samego końca nie brakowało, lecz inicjatywę przejęli już podopieczni Dusana Radovica. Na początku czwartej kwarty uzyskali oni dziesięć oczek przewagi. Z rytmu nie wybiło ich nawet przewinienie techniczne przyznane szkoleniowcowi. Gdy na nieco ponad dwie minuty przed końcem MOSiR prowadził 89:74 miejscowi fani mogli już szykować się do świętowania historycznego sukcesu. Goście jednak pokazali charakter, jakim imponowali przez cały sezon. Prawidłowa taktyka przerywania akcji rywala przewinieniami, które kończyły się również pudłami z linii rzutów wolnych, szybkie odpowiedzi z dystansu Bręka (6/9 za 3 w całym meczu). Wszystko to pozwoliło zniwelować stratę do zaledwie trzech punktów. Na więcej zabrakło już czasu i jeszcze jednego trafienia.
Zasłużone zwycięstwo odnieśli gospodarze, którzy pokazali, że niemożliwe stało się możliwe. Zdominowali oni grę podkoszową wygrywając statystykę zbiórek 37:22. Na rewelacyjnej skuteczności trafiali również za dwa punkty (28/37). I wszystko to bez nominalnego rozgrywającego i w sytuacji, gdy trener Radovic postawił na jednego podkoszowego. Wymiennie tą funkcję pełnili Salamonik i Łukasz Paul. Szybka gra jeden na jednego przynosiła zamierzony efekt, a niscy gracze zagrali bardzo zespołowo. AZS natomiast imponował w rzutach z za linii 6,75 trafiając 17 z 32 takich prób.
Krośnianie w kolejny weekend rozpoczną finałową walkę o TBL. AZS natomiast powalczy o brązowe medale. Przeciwników wyłoni środowy pojedynek Śląska Wrocław z Polskim Cukrem SIDEn Toruń.
PBS Bank Efir Energy MOSiR Krosno - AZS WSGK Polfarmex Kutno 93:89 (27:23, 14:21, 27:20, 25:25)
MOSiR: Pisarczyk 22, Adamczewski 21, Oczkowicz 20, Salamonik 16, Szczypka 10, Cielebąk 2, Paul 2.
AZS: Jakóbczyk 23, Bręk 22, Małecki 18, Rduch 10, Dłuski 7, Glabas 5, Kwiatkowski 2, Szwed 2, Maciejewski 0.
Stan rywalizacji: 3:1 dla PBS Bank Efir Energy MOSiR Krosno