Przez kontuzje w przyszłym sezonie w I lidze będą tylko dwa zespoły z województwa śląskiego

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

W przyszłym sezonie województwo śląskie mogło mieć aż trzech reprezentantów na zapleczu TBL, ale AZS AWF przegrał bitwę o awans. Przyczyny porażki wyjaśnił trener katowiczan.

Do MKS-u Dąbrowa Górnicza szansę dołączyć miały aż dwie drużyny z województwa śląskiego - MCKiS Termo Rex S.A. Jaworzno oraz AZS AWF Katowice. Tylko jeden zespół wykorzystał swoją szansę.

Akademicy w finale swojej grupy B walczyli z WKK Wrocław, którego wyższość uznali dopiero po trzecim pojedynku. Decydująca okazała się druga połowa, w której wrocławianie lepiej zagrali w obronie.

- To są takie mecze, w których ten, kto szybciej przełamie się w rzutach, wygra. Liczyliśmy na dobrą skuteczność za trzy i ewentualnie punkty spod kosza, co było dużym argumentem, ale nie do końca umieliśmy to wykorzystać - nie funkcjonowało to na dużym procencie, załamała się także celność za trzy, w ostatnich meczach w rundzie play-off z GTK Gliwice i podczas pierwszego spotkania u siebie z WKK rzuciliśmy mało trójek. Zabrakło nam argumentów. Rzuty za trzy są takim elementem w koszykówce, dzięki któremu można zwyciężyć, doprowadzić do remisu lub zbudować przewagę. Niestety, u nas te elementy zawiodły. W dodatku zawodnicy, którzy mają talent rzutowy nie trafiali, choćby Tomek Milewski, rzucający regularnie za trzy, dlatego gra na obwodzie, nie oddawał celnych rzutów, nie zapunktował w tym elemencie. U Pawła Jurczyńskiego akcenty w postaci pojedynczych trafień to zdecydowanie za mało - wyjaśnił przyczyny porażki w spotkaniu numer trzy Mirosław Stawowski, trener AZS-u AWF.

Jednak przegrana nie była spowodowana tylko aspektami koszykarskimi, również zdrowotnymi. - Myślę, że główną przyczyną porażki były kontuzje w naszej drużynie. Urazy dotknęły graczy z podstawowej piątki, jak Kamil Nowak i Marcin Ecka, który doznał kontuzji stawu skokowego w drugim meczu finału i nie mógł wystąpić w decydującym starciu. Ecka jest naszym kluczowym zawodnikiem, grającym na rozegraniu, a w grach zespołowych, jak siatkówka czy koszykówka, bez klasycznego lub dobrego rozgrywającego nie da się rozegrać całego meczu. Bartosz Stawowski próbował coś grać, ale to było za mało. Spełnił on powierzoną mu rolę, ale jest on zmiennikiem, a nie zawodnikiem, który może grać 40 minut. Uważam, że decydujące spotkanie przegraliśmy właśnie dlatego - podkreślił szkoleniowiec.

Swoją szansę wykorzystali koszykarze z Jaworzna, którzy zdominowali rundę zasadniczą grupy C, a na opór natknęli się dopiero w finałowej rywalizacji z Legią Warszawa.

W sezonie 2013/2014 w I lidze występować więc będą tylko dwaj przedstawiciele województwa śląskiego - MCKiS Jaworzno oraz MKS Dąbrowa Górnicza. - Derby zawsze rządzą się swoimi prawami, zawsze wtedy więcej kibiców przychodzi oglądać mecz. Takie spotkania zawsze są ciekawsze, więc szkoda, że AWF nie awansował - przyznał trener MCKiS-u, Tomasz Jędros. Ostatni raz dwie drużyny z tego województwa występowały na zapleczu TBL w sezonie 2010/2011, był to dąbrowski MKS oraz GKS Tychy. Natomiast rok wcześniej, czyli w rozgrywkach 2009/2010 województwo reprezentowały trzy drużyny, wraz z MKS-em i GKS-em był to AZS AWF Katowice.

Cała praca Akademików z sezonu zasadniczego i play-offów odeszła w niepamięć po przegranej w trzecim spotkaniu finałowym z WKK. Do wywalczenia awansu było bardzo blisko, Ślązacy prowadzili bowiem 1:0 i do triumfu brakowało im tylko jednego zwycięstwa.

- Żal jest przede wszystkim dlatego, że chłopcy zasłużyli na ten awans, jak mało kto, bo zdecydowanie wygraliśmy sezon zasadniczy w naszej grupie, który skończyliśmy na pierwszym miejscu. Gdyby nie kontuzje... Uważam, że pod względem sportowym byliśmy lepszym zespołem od WKK, bardziej stabilnym, ułożonym, doświadczonym i jak uważa wielu obserwatorów - po tym sezonie zdecydowanie zasłużyliśmy na awans. Niestety, sport jest taki, że liczy się tylko zwycięzca, a nie aspekty wizualne czy dorobek. Końcówka, ostatni mecz, nie mieliśmy argumentów i rezerwowych graczy, którzy mogliby do końca uciągnąć to spotkanie - powiedział Mirosław Stawowski.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)