Asseco Prokom Gdynia wrócił do gry w ćwierćfinale TBL. Mistrzowie Polski pokonali w poniedziałek Anwil Włocławek 63:61 i doprowadzili do remisu 1:1. Do optymalnej formy powrócił Robert Witka, który wcześniej miał drobne problemy zdrowotne. - W poniedziałek mogłem już więcej grać i pomóc zespołowi. Spekulowano po pierwszym meczu, że będzie to już koniec serii, a my udowodniliśmy, iż nie należy nas lekceważyć. Walczymy do samego końca. Gracze z Włocławka podkreślali, że wolą grać na wyjazdach, teraz będą musieli dwa razy zagrać u siebie. My jedziemy tam na tzw. "luzie" i zobaczymy, co się wydarzy - zaznacza Witka.
Skrzydłowy Asseco Prokomu Gdynia podkreśla, że na tym poziomie rywalizacji nie można mówić o zmęczeniu. - Większość z nas trenuje już od kilku lat, więc mówienie o zmęczeniu jest trochę "słabe". My trenujemy po 2,5 godziny dziennie, a mecz trwa tylko 40 minut, więc jeśli jest dzień przerwy pomiędzy spotkaniami to naprawdę nie ma co się martwić o ten aspekt. Jesteśmy zawodowcami. Staramy się realizować założenia trenera. Cieszę się, że walczymy do ostatniej sekundy spotkania i to przynosi nam zwycięstwo - twierdzi Robert Witka.
Początek czwartkowego spotkania o godzinie 18:00 we Włocławku.