Robert Witka: Liga jest nieprzewidywalna

Robert Witka był jednym z tych, dzięki którym nazwa Hala Mistrzów zyskała sens 10 lat temu. W sobotę Hala Mistrzów pozbawiła 32-letniego zawodnika szans na kolejny złoty medal w kolekcji.

Zdobył złoto z Anwilem Włocławek w pamiętnym sezonie 2002/2003 oraz dwa medale z najbardziej drogocennego kruszcu z Asseco Prokomem Gdynia w latach 2010/2012. Na kolejny triumf Robert Witka, bo o nim mowa, będzie musiał poczekać przynajmniej do przyszłego sezonu - po czterech ćwierćfinałowych meczach Anwil zakończył bowiem sezon gdyńskiego zespołu.

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

[i]

- Włocławianie zagrali dokładnie tak, jak powinni z nami zagrać w dwóch meczach u siebie. Od samego początku naciskali na nas bardzo mocno, nie pozwalali nam łatwo wyprowadzać piłki i co za tym idzie, mieliśmy wielkie problemy z konstruowaniem akcji -[/i] tłumaczy Witka, dodając - Jednocześnie, oni grali bardzo dużo z kontry i cóż, nie byliśmy w stanie ich powstrzymać.

Kolejnym przeciwnikiem Anwilu Włocławek w półfinale play-off będzie lider tabeli po rundzie zasadniczej i fazie szóstek, PGE Turów Zgorzelec. - Turów ma naprawdę świetny skład, ale ta liga jest na tyle nieprzewidywalna, że właściwie nie wiadomo, co się wydarzy. Jeden wygrany mecz przez zespół, który nie jest faworytem i sytuacja może się całkowicie zmienić. Ja osobiście życzę powodzenia Anwilowi - komentuje Witka półfinałowy pojedynek, który rozpocznie się za tydzień.

Krzysztof Szubarga powiedział po ostatnim spotkaniu, że Polacy grający w Asseco Prokomie nie będą musieli obawiać się o pracę w kolejnym sezonie - pomimo przeciwności losu i zawirowań w składzie, ambitnie stawili opór włocławianom, pokazując wielki charakter i serce do gry. Póki co nie wiadomo jeszcze gdzie Witka spędzi kolejny sezon. - Na razie nic nie wiemy, zobaczymy, co przyniesie przyszłość. Ja na pewno nie zamierzam kończyć kariery, chciałbym jeszcze pograć - dodaje 32-latek.

Źródło artykułu: