Nie tak wyobrażali sobie początek serii ze Spurs gracze Memphis Grizzlies. Dostali oni od Ostróg srogą lekcję i będą musieli szybko wyciągnąć wnioski, by spróbować poprawić swoją grę. Pierwszy mecz udowodnił im bowiem, że pokonanie drużyny z San Antonio będzie wymagało ogromnego wysiłku. - Po prostu nie zagraliśmy dobrze. Nic specjalnego się nie wydarzyło. Nie trafialiśmy spod kosza, podejmowaliśmy złe decyzje rzutowe, a nasza obrona była fatalna. Staliśmy w czterech pod koszem i nikt nie bronił nikogo na obwodzie. Tak się nie gra - przyznał trener Niedźwiedzi, Lionel Hollins.
San Antonio spisali się na otwarcie serii zdecydowanie lepiej niż rywale. Dobrze dzielili się piłką i wykorzystywali każdą dziurę w defensywie Grizzlies. - Za każdym razem, gdy popełnialiśmy błąd w obronie, oni to wykorzystywali i kazali nam za to płacić - stwierdził środkowy Memphis, Marc Gasol.
Kluczem do pokonania Niedźwiedzi okazało się zatrzymanie Zacha Randolpha. 31-letniemu podkoszowemu, dobrze bronionemu przez Tima Duncana, udało się zanotować zaledwie 2 punkty i 7 zbiórek. - On jest ich najlepszym strzelcem, prawdziwą bestią. Wiedzieliśmy jednak, że nie będzie w stanie tego pokazywać w każdym meczu - powiedział lider Spurs, Tony Parker.