Wierzę, że Dylewicz zrozumie nasze argumenty - I część rozmowy z Andrzejem Dolnym, prezesem Trefla Sopot

- Mamy świadomość naszych ograniczeń budżetowych. Głęboko wierzę w to, że Filip Dylewicz zrozumie nasze argumenty - mówi na łamach portalu SportowFakty.pl Andrzej Dolny, prezes klubu.

Karol Wasiek: Można śmiało zaryzykować tezę, że nie tak to miało wyglądać.

Andrzej Dolny: Przeprowadził pan rozmowy z wieloma osobami, które reprezentują nasz klub i zauważyłem, że to stwierdzenie często się powtarza. To powszechne poczucie w naszym klubie. To nie tak miało wyglądać...

Podczas dwóch meczów w Koszalinie zauważyłem, że bardzo emocjonalnie podchodzi pan do tych spotkań. Zapewne te porażki jeszcze mocniej pana zabolały.

- Sport to są emocje i ja nie jestem ich pozbawiony. Bardzo przeżywam to, co dzieje się na parkiecie, wokół naszej drużyny. W meczach, kiedy gra się o wszystko, tym trudniej pohamować emocje.

Miał pan pretensje do sztabu szkoleniowego, zawodników, że nie wykonali tej swojej roboty na boisku do końca?

- My wszyscy mamy do siebie pretensje. Do siebie indywidualnie też mam pretensje. Podobnie trenerzy i zawodnicy którzy analizują to co się wydarzyło. Dokonując dokładnej analizy nie koncentrujemy się jednak na prostym ‘szukaniu winnych’. Nie ma w nas "żądzy krwi". Chcemy wyciągnąć wnioski na kolejny sezon, skorygować błędy których nie widzieliśmy.

Jacyś zawodnicy pana szczególnie zawiedli?

- Nie ma jednego gracza, którego można by obarczyć naszą porażką. Każdy zawodnik to inna historia. Niektórzy zawodnicy borykali się z urazami, o których nie było powszechnie wiadomo. Inni z kolei aspirowali do określonej pozycji w zespole, ujawniając w najważniejszych meczach, że nie mają do tego podstaw. Ocena każdego zawodnika nie może być prosta i jednowymiarowa.

Co dalej z Treflem Sopot i Filipem Dylewiczem?
Co dalej z Treflem Sopot i Filipem Dylewiczem?

Kibice jako winnego tej porażki wskazują Filipa Dylewicza, kapitana drużyny.

- Filip sam o tym wspominał w jednym z wywiadów. Wziął na swoje barki odpowiedzialność za porażki w fazie play-off. Taka postawa budzi szacunek. Pamiętajmy jednak, że Filip miał wielki wkład w wyniki zespołu podczas całej rundy zasadniczej, kiedy to czasami w pojedynkę ratował zespół.

Jest takie dobre powiedzenie: "Łaska kibica na pstrym koniu jeździ".

- Tak, zdaję sobie z tego sprawę. Kibic ma do tego prawo.

[nextpage]
Wiem, że trener dostarczył do klubu szeroki raport z analizą. Proszę powiedzieć, co z tego raportu wynika?

- Przedmiotem tej analizy była, po pierwsze, ocena indywidualna zawodników. Próba odpowiedzi na pytanie, jakie elementy spowodowały, że nie byliśmy w optymalnej formie w tej części sezonu. Są też wnioski które powinniśmy uwzględnić w przyszłości.

Czy wasze wnioski w znaczącym stopniu łączą się z tym, co przedstawił trener?


- Nie możemy wskazać jednego, kardynalnego błędu, który spowodował, że tak to się skończyło, jak każdy widział. Skoncentrowaliśmy się na wychwyceniu tych małych, drobnych klocków, które zbudowały ścianę przez którą nie mogliśmy przejść, czyli pierwszą fazę play off. Myślę, że wykonaliśmy dosyć analityczną pracę. Mamy wypunktowane elementy, na które musimy być szczególni czujni w przyszłym sezonie. Powiedziałbym, że ten nieudany drugi mecz w Sopocie, który AZS wygrał - to był klucz do przegranych play offów.

Można powiedzieć, że Trefla Sopot "załatwił" były koszykarz tego zespołu - Łukasz Wiśniewski. To prawda, że ten gracz był blisko przejścia w trakcie tego sezonu do Trójmiasta? Słyszałem, że agent Seka Henry'ego także zgłosił kandydaturę tego zawodnika.


- Łukasz Wiśniewski jest bardzo dobrym zawodnikiem. To oczywiste, że grając przeciwko swojemu byłemu klubowi u zawodnika pojawia się dodatkowa motywacja, Co do jego ewentualnego przejścia do Trefla to mogę tylko powiedzieć, że szanujemy zasady funkcjonujące w polskiej lidze. Jeżeli dany klub nie jest zainteresowany rozwiązaniem kontraktu to my absolutnie nie ingerujemy w relacje pomiędzy danym graczem a jego klubem.

Kiedy możemy spodziewać się pierwszych wiążących decyzji, co do przyszłego sezonu?

- Do końca tego tygodnia analizujemy i wyciągamy wnioski z zakończonego sezonu.
Na tej podstawie budujemy filozofię zespołu na nowy sezon - co chcemy osiągnąć, jaki basket chcemy grać i jak to pogodzić z naszymi możliwościami. W międzyczasie pracujemy nad przyszłorocznym budżetem. Chcę zaznaczyć, że dużą rolę przykładamy w tym roku do przygotowania właściwie skonstruowanego budżetu.

Co z trenerem Niedbalskim? Czy on wykonał swoją misję?


- Łatwo jest oceniać i szukać winnego naszej porażki Jednakże zrzucanie całej winy na trenera Niedbalskiego byłoby nieuczciwe. Przypominam o tym, że Mariusz Niedbalski
przejął kierowanie zespołem w bardzo trudnym momencie. Kiedy nawiązywaliśmy współpracę z trenerem Niedbalskim, zakładaliśmy kilkuletni okres wprowadzania do drużyny, po to by w dłuższej perspektywie trener mógł poprowadzić zespół jako główny trener. Przedwcześnie przyjął drużynę i trzeba po prostu o tym pamiętać.

Przejdźmy na chwilę do składu Trefla Sopot. Na kolejny sezon ważne umowy ma czterech zawodników. Piotr Dąbrowski pozostanie w zespole?

- To, że zawodnicy w większości przypadków deklarują, że chcieliby pozostać w zespole na przyszły sezon to bardzo pozytywny komunikat. Obrazuje to rzeczywisty sposób funkcjonowania naszego klubu. Jednakże finalne decyzje będziemy podejmowali w momencie, kiedy ukształtuje się sztab trenerski. Ci zawodnicy, którzy mają ważne kontrakty będą stanowić trzon przyszłego zespołu.

Filip Dylewicz będzie traktowany priorytetowo przy budowaniu składu na nowy sezon?


- Filip jest ikoną naszego klubu. Trudno sobie wyobrazić Filipa Dylewicza grającego w innym klubie w polskiej lidze. Często podkreślam jak ważna jest dla nas idea kontynuacji i długoterminowej strategii. Jeżeli mówię o kontynuacji to oczywiście ważne jest, aby takie osoby jak Filip grały dla naszego klubu.

W jego przypadku cena nie gra roli?


- Nie ma takiego pojęcia, że cena nie gra roli. Oczywiście, że cena gra rolę.
Mamy świadomość naszych ograniczeń budżetowych. Głęboko wierzę w to, że Filip zrozumie nasze argumenty, a my zrozumiemy jego i osiągniemy kompromis.

Źródło artykułu: