O brąz jakby ze złota - zapowiedź meczu Anwil Włocławek - AZS Koszalin

Tuż przed wielkim finałem - finał pocieszenia. A w nim Anwil Włocławek i AZS Koszalin, czyli drużyny, dla których wywalczenie brązowego medalu będzie niczym zdobycie złota.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski

Andrzej Pluta, legenda Anwilu Włocławek, a obecnie asystent trenera Miliji Bogicevicia jako pierwszy w tym sezonie głośno sprecyzował jaki wynik będzie sukcesem klubu. Tuż po zwycięstwie nad PGE Turowem Zgorzelec przedostatniego dnia grudnia powiedział, że satysfakcja nastąpi wówczas, gdy zespół awansuje do półfinału.

Tak też się stało, a co ciekawe - w owym półfinale los zetknął włocławian ze zgorzelczanami. Anwil nie sprostał co prawda rywalom w tej serii, ale nadal może zakończyć rozgrywki z medalem, który byłby jak złoto, biorąc pod uwagę zawirowania z początku sezonu. Do batalii o ostatnią pozycję na podium podobnie podchodzą jednak w Koszalinie. Drużyna AZS po raz pierwszy w historii wywalczyła miejsce w najlepszej czwórce, zaś medal byłby ziszczeniem wszelkich marzeń.

- Wiem, co to znaczy stawać na podium, wiem, co to znaczy zdobywać medale, więc teraz chciałbym poprawić tę statystykę i wywalczyć pierwszy brąz dla AZS. Sam awans do najlepszej czwórki to wielka sprawa, ale to nie oznacza, że jesteśmy już nasyceni. Miasto Koszalin może cieszyć się z historycznego awansu do półfinału, w końcu stało się to po raz pierwszy w historii, ale nasz apetyt urósł i jeśli możemy osiągnąć jeszcze lepszy wynik, to dlaczego by tego nie zrobić? - pyta retorycznie Łukasz Wiśniewski (14,3 punktu i 3,4 asysty), lider AZS Koszalin.

28-letni zawodnik jest jednym z sześciu polskich koszykarzy, których ma do dyspozycji trener Zoran Sretenović. Takim komfortem nie dysponuje Bogicević, choć opiekun Anwilu i tak może mówić o szczęściu w nieszczęściu. W finale pocieszenia na pewno wystąpi Krzysztof Szubarga (13 punktów i 5,7 asysty), który pomimo bólu zagrał już w ostatnim meczu półfinałowej rywalizacji w PGE Turowie, a także Michał Sokołowski (3,8 punktu i 2,9 zbiórki).

21-latek doznał lekkiego urazu stopy w końcówce czwartego meczu półfinału, lecz ostatecznie po kilku dniach doszedł do pełni sprawności. - Odpocznę i w pełni wykuruję się we wakacje. Teraz trzeba pomóc drużynie, żeby medal nie przeszedł nam koło nosa. Jesteśmy nastawieni pozytywnie i wierzymy, że wspólnymi siłami uda się pokonać koszalinian - mówi Sokołowski.

W półfinałowym starciu ze Stelmetem Zielona Góra bardzo dobrze pod koszem radził sobie duet Darrell Harris (11,7 punktu i 8,4 zbiórki) - Paweł Leończyk (10,7 i 4,5), więc bardzo prawdopodobne, że również w meczach z Anwilem będą odgrywać ważne role. Trener Sretenović doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że we Włocławku jest tylko jeden nominalny środkowy - Seid Hajrić (10,3 punktu i 5,6 zbiorki) - i wyeliminowanie go poprzez wymuszanie fauli to dobra recepta na sukces. Dokładnie tak uczynił PGE Turów w czwartym pojedynku i awansował do finału.

- To byłaby dla nas wielka sprawa. Brązowy medal to zawsze medal, nadal jesteś jednym z wygranych w tym sezonie, a nie w gronie tych, którym się nie udało. Liczę, że niedziela będzie pierwszym krokiem w kierunku trzeciego miejsca.Ten sezon był bardzo długi i nas nie oszczędzał, ostatnio ciągle gramy niepełnym składem, ale mimo to cały czas mamy w sobie motywację by rozjechać się do domów z medalami na szyi - tłumaczy Hajrić.

Pierwszy mecz serii odbędzie się w niedzielę, o godz. 15. Następnie obie drużyny przeniosą się do Koszalina w środę i jeśli po tych dwóch meczach będzie remis, wówczas ponownie wrócą do Hali Mistrzów w przyszłą sobotę.

- Mamy przewagę parkietu, którą uważam za podstawę sukcesu w tak krótkiej serii. Nie mam wątpliwości, że w tym momencie decydującym czynnikiem będzie wsparcie publiczności. Wierzę, że trybuny będą żyły widowiskiem i poniosą koszykarzy do walki. Półfinał był znakomity w wykonaniu naszych kibiców i teraz nie pozostaje mi nic innego jak tylko poprosić ich o podtrzymanie tej świetnej atmosfery - mówi trener Bogicević, który marzy o zdobyciu swojego drugiego brązu w karierze trenerskiej (wcześniej świętował z Polpharmą w 2010 roku). Bez medalu mistrzostw Polski jest z kolei Sretenović.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×