Łukasz Majewski: Siła rażenia po stronie Miami

Choć nowy koszykarz Rosy zaznacza, że nie jest wielkim fanem NBA, to w finale najlepszej koszykarskiej ligi świata stawia na Miami. - Dysponują większą siłą - zwraca uwagę Łukasz Majewski.

Piotr Dobrowolski
Piotr Dobrowolski

Jak się okazuje, w przeciwieństwie do wielu swoich kolegów z parkietów TBL, Łukasz Majewski nie jest wielkim fanem NBA. - Nie zachwycam się amerykańską ligą. Preferuję europejską koszykówkę, rozgrywki Euroligi, jestem zwolennikiem tej odmiany basketu - zdradza dość zaskakująco.

Nowy zawodnik Rosy zna wynik pierwszego meczu finałowego. Mimo porażki Miami, stawia na końcowy sukces LeBrona Jamesa i spółki. - Wydaje mi się, że Heat zdobędą mistrzostwo. Trochę nie wyszło im to pierwsze spotkanie, ale ze względu na osobę swojego lidera powinni po raz kolejny wywalczyć triumf - podkreśla.

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

Drużyna Żaru dopiero po siedmiu starciach wyeliminowała w finale konferencji wschodniej Indianę Pacers. Z kolei koszykarze z San Antonio szybko poradzili sobie z Memphis Grizzlies. Tym samym podopieczni Gregga Popovicha mieli więcej czasu na odpoczynek. "Majonez" nie uważa jednak, aby to był atut Ostróg.

- Owszem, Spurs mogli lepiej przygotować się do tej rywalizacji, ale większa siła rażenia znajduje się po stronie Miami. Nie chciałbym nikogo obrazić, lecz w szeregach San Antonio jest zbyt wielu weteranów. Muszą być przygotowani na zagrożenie ze wszystkich stron - kończy Majewski.

Zmęczenie Heat serią z Pacers dało znać o sobie?

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×