Kto numerem jeden w drafcie? W NBA coraz głośniej

Rok temu nie było wątpliwości, że numerem jeden w drafcie będzie Anthony Davis, przed dwoma laty Cleveland Cavaliers bez wahania sięgnęli po Kyrie Irvinga. Kto tym razem trafi do NBA jako pierwszy?

Kilka miesięcy temu w wypowiedziach ekspertów dominowała opinia, iż tegoroczny draft będzie jednym z najgorszych w historii, a pośród młodych prospektów nie dostrzegano zawodnika, który w przyszłości może zagrać w meczu gwiazd. Tak naprawdę w chwili obecnej trudno to ocenić, a wszystkie mniemania zweryfikuje przyszłość. Pewne jest jedynie to, iż w zbliżającym się naborze brakuje osoby wyróżniającej się na tle pozostałych, dlatego też nie możemy wskazać kogoś, kto trafi do ligi NBA jako pierwszy. W związku z tym wyselekcjonowaliśmy grupę młodych graczy, którzy być może za kilka dni dostąpią tego zaszczytu.

Pierwszym z nich jest Nerlens Noel. 19-letni środkowy w rozgrywkach akademickich reprezentował uczelnię Kentucky, ale przedwcześnie zakończył sezon z powodu poważnej kontuzji. Noel w jednym z meczów NCAA zerwał więzadło krzyżowe przednie i zadebiutuje na parkietach NBA najwcześniej w okolicach Świąt Bożego Narodzenia. Mimo tego feralnego faktu, zawodnik jest w gronie tych, którzy z pierwszym numerem mogą trafić do Cleveland Cavaliers. Dlaczego? Środkowy pasuje do koncepcji budowy drużyny o wysokich aspiracjach w Cleveland. Jest zawodnikiem wszechstronnym, a świadczą o tym jego statystyki z NCAA (średnio 10,5 pkt. 9,5 zb. 4,4 bl. FG: 59%), dobrze radzi sobie w defensywie, a co najważniejsze - posiada duży potencjał. Cieniem na jego kandydaturę rzuca się jedynie owa kontuzja, kto wie, jaki wpływ będzie miała na niego w przyszłości? Dlatego też Cavs rozważają sięgnięcie po innego środkowego.

Najnowsze doniesienia mówią, że zespół z Ohio zwrócił swój wzrok w kierunku Alexa Lena. To ukraiński środkowy, który zdecydował się na wyjazd do USA i z powodzeniem przez dwa lata grał na uczelni Maryland. Len uważany jest za zawodnika lepszego ofensywnie niż Noel i to on bardziej pasowałby do wspólnej gry z Kyrie Irvingiem. Co więcej, Ukrainiec zaintrygował swoimi występami Zydrunasa Ilgauskasa - byłego środkowego Cavs, a obecnie asystenta generalnego menadżera. Len zaimponował swoimi warunkami fizycznymi (2.16 m.), swoimi umiejętnościami oraz postępem poczynionym w NCAA (średnie statystyki 11.9 punktu, 7.8 zbiórki, 2.1 bloku). Nie powinniśmy być więc zaskoczeni, jeśli w nocy z czwartku na piątek David Stern na samym początku wyczyta nazwisko zawodnika pochodzącego z naszego sąsiedniego kraju. Wielce prawdopodobne, że to ktoś z opisanej dwójki wzmocni Kawalerzystów, ale kto ewentualnie może im zająć ich miejsce? Albo też inaczej - kto w dalszej kolejności trafi do najlepszej koszykarskiej ligi świata?

Na wybór w czołówce pierwszej rundy draftu liczyć może Victor Oladipo. To zawodnik, który trzy lata spędził na uniwersytecie w Indianie i nie zmarnował tego czasu. Oladipo może grać zarówno jako rzucający obrońca, ale równie dobrze wiedzie mu się grając na pozycji niskiego skrzydłowego. Jeden z analityków powiedział o nim w następujący sposób: - Victor Oladipo jest jak pupa niemowlaka, gładka i czasami... wybuchowa. Gracz urodzony w Nigerii imponuje swoją szybkością, a zarazem atletyzmem, skuteczność z gry sięga 60 proc., a co więcej – jak na swoje warunki doskonale radzi sobie w zbiórkach. Oladipo często porównywany jest do trzykrotnego mistrza NBA – Dwyane’a Wade’a, ale czy będzie w stanie zrobić podobną karierę?

Bardzo ciekawym prospektem jest również Ben McLemore. Jego nazwisko często pada w pierwszej piątce zestawień ekspertów – nie bez powodów. McLemore to rzucający obrońca, który świetnie radził sobie w NCAA reprezentując uniwersytet Kansas. Silną stroną 20-latka są przede wszystkim umiejętności rzutowe (w rozgrywkach akademickich skuteczność na poziomie 49.5 proc.), ale i w obronie prezentuje się przynajmniej solidnie. Aby nie było tak kolorowo, trzeba podkreślić, że w grze obrońcy jest jeszcze wiele rzeczy do dopracowania. Najbardziej niepokojące jest chyba to, iż nie potrafi on sprostać presji w kluczowych momentach meczu. Jeśli nie opanuje tej sztuki, może to negatywnie odbić się na jego przyszłości. Niemniej jednak, Ben McLemore to jeden z największych talentów zbliżającego się draftu.

Wśród innych potencjalnych kandydatów na to, by trafić do ligi z wysokim wyborem są tacy zawodnicy jak: Otto Porter, Anthony Bennett, Michael Carter-Williams czy też Trey Burke. Ta czwórka powinna szybko trafić do NBA, natomiast nawet nie pokusimy się o próbę zestawienia ich w takiej kolejności, w jakiej to się wydarzy. Pewne jest, że tegoroczna noc draftu przyniesie wiele emocji nie tylko dlatego, że trudno wskazać wyraźnego faworyta, ale też między innymi dlatego, iż w kuluarach mówi się o chęci handlowana pickami przez kilka drużyn.

Noc niespodzianek?

Na kilkanaście godzin przed rozpoczęciem draftu, za oceanem aż roi się od kolejnych plotek, które niejednokrotnie chwilę później są dementowane. Należy spodziewać się jednak, że noc draftu przeniesie wiele ciekawych wymian pomiędzy klubami, bo na horyzoncie pojawiła się grupa, która chce wyższego wyboru w pierwszej rundzie, ale są też tacy, którzy chcą pozbyć się swojego picku. Jedne z ostatnich doniesień sugerują, że Orlando Magic zdecydują się wykorzystać swój drugi wybór na Nerlensa Noela, jeśli nie zostaną uprzedzeni przez Cleveland Cavaliers. Z kolei Cavs rzekomo zaoferowali pierwszy i dziewiętnasty wybór w zamian za LaMarcus Aldridge, ale Portland Trail Blazers nie są skłonni do zaakceptowania takiej transakcji. Rzekomo ekipa z Ohio prowadzi rozmowy również z Oklahomą City Thunder i Minnesotą Timberwolves. Wśród plotek coraz częściej pojawiają się nazwiska aktualnych zawodników ligi NBA. Jednym nich jest Jimmer Fredette, dzięki któremu Sacramento Kings chcą zdobyć jeszcze jeden wybór w pierwszej rundzie draftu, kolejny MarShon Brooks ma posłużyć do tego samego. Na poprawienie swojej pozycji i zarazem wyższy wybór liczy Atlanta Hawks, ponieważ w kręgu ich zainteresowań jest Shabazz Muhammad. Kto nie chce swojego wyboru? Od dłuższego czasu mówi się o Dallas Mavericks, którzy szykują się na letnią ofensywę, a pozyskanie gracza w naborze nie jest im na rękę, bo w pewnym stopniu ogranicza ich szerokie plany.

Na niektóre z tych doniesień należy spoglądać z przymrużeniem oka, ale są też takie, których prawdopodobieństwo zamienienia się w fakt jest bardzo duże i rośnie z każdym dniem. Im bliżej draftu, tym większą dawką plotek będą karmiły nas media, jednakże już wkrótce wszystko stanie się jasne. Nam pozostaje tylko czekać i obserwować. Przypominamy na koniec, że gwóźdź programu, a więc NBA Draft 2013 odbędzie się w nocy z czwartku na piątek czasu polskiego. Miejscem tego wydarzenia będzie hala Barclays Center.

Źródło artykułu: