Do ujrzenia słońca jeszcze nam daleko - rozmowa z Dariuszem Maciejewskim, trenerem KSSSE AZS PWSZ Gorzów

Coraz bliżej do startu Basket Ligi Kobiet. We wtorek informowaliśmy o tym, że gotowy skład ma KSSSE AZS PWSZ Gorzów. O kontraktach, treningach i przyszłości rozmawialiśmy z Dariuszem Maciejewskim.

Marcin Malinowski: Na początek trzeba przyznać, że stworzyliście w Gorzowie bardzo ciekawą ekipę na nadchodzący sezon.

Dariusz Maciejewski: Jak na niezbyt wysoki budżet na transfery, którym dysponujemy w tym sezonie to uważam, że zrobiliśmy wszystko, żeby dobrze zbudować zespół. Jest on połączeniem rutyny z młodością. Mamy podpisanych tylko sześć zawodowych kontraktów, więc jest dużo miejsca dla naszej zdolnej młodzieży. Zrobiliśmy to celowo, żeby szkolone u nas młode zawodniczki widziały, że przy ciężkiej i wytrwałej pracy jest realna szansa dostać się do pierwszego zespołu. W tegorocznych transferach nie ma przypadku, tak jak w zeszłym sezonie, przed którym dopiero we wrześniu kontraktowaliśmy zawodniczki.

Od czego rozpoczynaliście budowę zespołu i jak to się później potoczyło?

- Priorytetem było zatrzymanie najlepszego gracza poprzedniego sezonu, Chineze Nwagbo. Zawodniczka była zadowolona z warunków, które jej zaoferowaliśmy i pozostało tylko ustalić szczegóły. Trochę to trwało, ale od początku dało się odczuć, że obie strony są zainteresowane przedłużeniem współpracy. Później szukaliśmy polskich koszykarek, które będą wzmocnieniem. Ostatnim krokiem był dobór zagranicznych graczy na wolne pozycje.

Do KSSSE AZS PWSZ Gorzów powróciły Izabela Piekarska i Magdalena Losi. Jak przebiegały rozmowy z koszykarkami, które już wcześniej grały dla Gorzowa?

- Pierwszy krok był obopólny. Było słychać, że chcą one wrócić do kraju, a my rozglądaliśmy się za dobrymi Polkami. Szybko spotkaliśmy się gdzieś po drodze. Myślę, że dla obu stron będzie to wartościowe spotkanie po latach. One mają dobre wspomnienia z czasów gry w Gorzowie, a my pamiętamy, że były dobrymi zawodniczkami, które powinny być koszykarsko jeszcze lepsze, a przede wszystkim bardziej doświadczone. To inteligentne i bardzo sympatyczne dziewczyny. Cieszę się, że znów będziemy razem pracować. Uważam, że doświadczenie gry w różnych europejskich klubach powinno jeszcze bardziej je koszykarsko rozwinąć.

Dariusz Maciejewski jest optymistą przed nowym sezonem Basket Ligi Kobiet
Dariusz Maciejewski jest optymistą przed nowym sezonem Basket Ligi Kobiet

Z klubu odeszła jednak Agnieszka Skobel. Uda się ją zastąpić?

- Agnieszka ciągnęła ten zespół przez trzy ostatnie lata. Mamy świadomość, że tak łatwo jej się nie zastąpi. Zaoferowaliśmy Agnieszce przedłużenie kontraktu na lepszych finansowo warunkach. Mimo, że nie miała najlepszego sezonu ja dalej w nią wierzę. Lecz Aga w szczerej rozmowie powiedziała, ze chce wyjechać grać za granicę, bo potrzebuje nowych wyzwań. Szanuje to i życzę jej, aby znalazła dobry klub i się tam spełniła. Jednocześnie dziękuję jej za lata gry w Gorzowie. Wierzę, że jeszcze w przyszłości się spotkamy. Praca z nią była wielką przyjemnością.

Kilkanaście dni temu zarząd klubu podpisując kolejną już umowę sponsorską z Kostrzyńsko-Słubicką Specjalną Strefą Ekonomiczną podkreślał, że nadchodzą lepsze czasy dla żeńskiej koszykówki w Gorzowie i optymistycznie zapowiadał nawet walkę o wyższe lokaty, tym bardziej, że ma się pojawić kolejny duży sponsor. Czy nadszedł czas renesansu?

- To na pewno jeszcze trochę potrwa. Sięgnęliśmy dna i nie jest tak łatwo się od niego odbić, chyba że pojawi się bardzo zamożny sponsor. Trzymam kciuki za działaczy, żeby dopięli kontrakt z tą firmą na dobrych warunkach. Łatwo nie będzie, ale jest nadzieja. Cieszy mnie, że większość najważniejszych sponsorów została z nami, mimo bardzo trudnych ekonomicznie czasów. "Strefa" to już nierozerwalna część naszego klubu. Szacunek do siebie i lojalność z obu stron jest wielka. Nie odeszli od nas w najtrudniejszym momencie i teraz wierzą, że klub będzie się znów rozwijał. Trzeba być optymistą. Najtrudniejszy okres mamy za sobą, a przed nami jest dopiero światełko w tunelu. Do ujrzenia w nim słońca jeszcze nam daleko. Trzeba zrobić wszystko, aby znów zacząć wspinać się po sportowej drabinie, ale nie robić nic na siłę. Tak jak wcześniej zastosować metodę małych kroków.

Czy w takim zestawieniu będzie jednak stać gorzowską drużynę na walkę z zespołami z Polkowic, Bydgoszczy, Torunia czy Krakowa? Czwórka jest osiągalna?

- Dopiero cztery zespoły zamknęły swoje składy. Wisła Kraków i CCC Polkowice zrobiły to już wcześniej, trochę później Rybnik. My jesteśmy następnym zespołem, ale na pewno będzie jeszcze wiele ciekawych transferowych ruchów w następnych zespołach, szczególnie ze strony Torunia i Bydgoszczy. Na razie koncentrujemy się na swojej drużynie, później zobaczymy, jaka będzie siła innych. Wtedy przymierzymy się do konkretnych celów na sezon. Najważniejsze, żeby liga była silna. Nie ważne ile zespołów będzie w niej występować. Najważniejszy będzie przemyślany system rozgrywek, dostosowany do ilości drużyn. Musimy rozegrać około 30 meczów, a nie jak ostatnio kilkanaście. Taka liga nikogo nie interesuje, zarówno widzów, jak i sponsorów. Zobaczymy co zaoferuje nam PZKosz, czyli nowy zarządca ligi.

A co można powiedzieć o nowych nabytkach AZS-u, czyli Taber Spani i Andrea Riley?

- Taber Spani to na pewno utalentowana zawodniczka, ale bezpośrednio po studiach. Jak pokazują wcześniejsze sezony różnie bywa z pierwszoroczniakami. Nie każdy potrafi szybko się zaaklimatyzować w nowym miejscu i przystosować do europejskiej koszykówki. Natomiast nasza nowa rozgrywająca, Andrea Riley, jest po dziewięciu miesiącach bez grania, więc potrzebuje czasu, żeby dojść do wysokiej formy sportowej, ale 73 mecze w WNBA dają gwarancje, że posiada duże umiejętności. Dziewczyny mają potencjał, tylko trzeba dobrze przepracować okres przed ligą. Wierze w nie, a to bardzo ważne.

W obliczu niepewności związanych z wyżej wymienionymi zawodniczkami były jakieś inne opcje?

- Opcji zawsze jest bardzo dużo, ale większość z nich nie była dla nas realna finansowo. W tym roku zarząd klubu bardzo szybko, lecz sztywno, określił budżet na transfery, więc od początku wiedzieliśmy, jak budować zespół. Na dziś stać nas na tylko sześć dobrych kontraktowych zawodniczek i naszą młodzież. Wiele lat pracujemy z jednym z najlepszych agentów na świecie i współpracuje nam się bardzo dobrze. Jesteśmy w pełni wypłacalni i lojalni wobec siebie. A to w interesach najważniejsze. W transferach zawodniczek branych od niego się nie pomyliliśmy. Wierzę, że i tym razem też tak będzie.

W kolejnym sezonie szanse na występ dostaną dziewczyny, które tutaj się wychowały i jest to spora grupa. Wiele z nich reprezentuje nasz kraj w swoich kategoriach wiekowych i powinny dalej się rozwijać sportowo.

- Trzeba powiedzieć sobie jasno: przetrwaliśmy w zeszłym sezonie tylko dzięki pracy z młodzieżą. To wielka siła Gorzowa. Nie musimy na sile wydawać pieniędzy na kontrakty przeciętnych zawodniczek, czy na wynajmowanie kilkunastu mieszkań. Historia pokazuje jak smutny jest koniec zespołów, które nie maja swoich wychowanek. Trzeba uczciwie przyznać, że mamy jeszcze wiele do poprawy w zakresie szkolenia. Tak naprawdę dopiero teraz staramy się, żeby było ono zbliżone do ideału. Oczkiem w głowie jest program naszego klubu "Nauka, Sport, Przyszłość". Za kilka lat będą wymierne jego efekty. Mamy realny pomysł, żeby wielką ilość trenujących dziewczynek (300 w jednym roczniku w czternastu zespołach) przekształcić w jakość. Założeniem jest, żeby zawodniczki pokroju Agnieszki Szott, czy Justyny Żurowskiej pojawiały się nie raz na 10 lat, jak to było do tej pory, lecz żeby co roku wyławiać osoby o takim potencjale i je systemowo wyszkolić. Rozpoczęliśmy od szkolenia trenerów, bo to oni mają bezpośredni kontakt z najmłodszymi. Co dwa miesiące spotykamy się na kursokonferencjach. Dajemy im materiały, przedstawiamy program na najbliższe dwa miesiące i regularnie kontrolujemy ich prace. Jako koordynator programu jestem bardzo zadowolony z pierwszego roku funkcjonowania programu, ale widzę też, że możemy być jeszcze lepsi. Mnie interesuje perfekcja w tym zakresie.

- Kiedy rozpoczną się treningi pierwszego zespołu?

Pracę rozpoczynamy 1 sierpnia. Systematycznie będą przyjeżdżać do nas koszykarki kontraktowe. Na naszych obiektach przepracujemy tygodniowy mikrocykl "wciągający", a następnie tradycyjnie wyjedziemy na obóz do Szklarskiej Poręby. Popracujemy tam nad kondycją i … charakterem zawodniczek. Po powrocie z obozu trenujemy u siebie, gdyż mamy tu doskonałą bazę treningową. Od września rozpoczniemy gry kontrolne. Aktualnie pracujemy nad dopracowaniem szczegółów przedsezonowych turniejów, w których weźmiemy udział.

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

Źródło artykułu: