Niespodzianka na początek (relacja)

Niespodzianka w Kołobrzegu! Faworyzowany Anwil Włocławek minimalnie uległ Kotwicy Kołobrzeg 96:94 w meczu inaugurującym sezon 2008/2009 dla obu ekip. Bohaterem spotkania został portorykański rozgrywający kołobrzeżan, Kevin Hamilton, który na trzy i pół sekundy trafił dwa rzuty wolne.

Początek meczu należał do gości, którzy za sprawą Iana Boylana oraz Paula Millera prowadzili 0-7. Dla Kotwicy pierwsze punkty zdobył Julien Mills po prawie trzech minutach gry, zaś gdy chwilę później akcją 2+1 popisał się Tomasz Cielebąk gospodarze przegrywali tylko 8-9. Wówczas na parkiecie pojawił się Marko Brkić, zastępując słabo dysponowanego tego wieczora Stipe Modricia. Już po minucie Serb miał na swoim koncie pięć oczek, zaś Anwil prowadził 10-17. Czas wzięty na żądanie trenera Sebastiana Machowskiego bardzo mobilizująco wpłynął na koszykarzy Kotwicy. Dwa punkty uzyskał Mills, zaś trójkę dorzucił Brandon Crone i Kujawianie prowadzili już tylko jednym punktem. Wynik kwarty na 18-22 ustalił celnym rzutem zza łuku Łukasz Koszarek. W tej części meczu włocławianie prezentowali mądry basket w ataku, nie pozwalając na wiele graczom Kotwicy. Popełnili tylko dwie straty, przy sześciu gospodarzy.

W drugiej kwarcie na boisku pojawił się Paweł Kikowski po stronie Kotwicy, zaś Zmago Sagadin wprowadził Kamila Michalskiego. Stało się tak, by wypełnić przepis o przymusowej grze w tej części meczu zawodnika urodzonego najpóźniej w roku 1986. Dzięki udanym pierwszym akcjom Anwil ponownie odskoczył na 7 punktów przewagi. Kosz Kotwicy dziurawili Boylan i Miller, lecz Kotwica nie zamierzała składać broni, błyskawicznie odpowiadając udanymi zagraniami Cielebąka i Kikowskiego. W połowie kwarty dwa punkty zdobył Drew Naymick i "Czarodzieje z Wydm" objęli pierwsze prowadzenie w meczu 32-31. Do końca tej odsłony w zdobywaniu punktów prześcigali się Kevin Hamilton oraz Andrzej Pluta i to goście schodzili na przerwę prowadząc 43-45, mimo, iż popełnili aż siedem strat w tej części meczu.

Po zmianie stron od ostrego uderzenia rozpoczęli podopieczni trenera Sagadina. Punktowali Miller, Koszarek oraz nieco niewidoczny w pierwszej połowie Gerrod Henderson, zaś po rzucie za trzy punkty Brkicia włocławianie wygrywali już różnicą czternastu oczek 50-64. Choć z półdystansu trafił po raz kolejny Crone, swój wzrost pod koszem wykorzystał Dawid Przybyszewski, Anwil nadal kontrolował przebieg meczu. Dopiero dwie trójki Crone’a i Kikowskiego w ostatniej minucie trzeciej kwarty pozwoliły gospodarzom zbliżyć się nieco do "Rottweilerów" 65-72.

I choć w trzeciej kwarcie wydawać się mogło, że nic nie przeszkodzi Anwilowi w odniesieniu zwycięstwa, czwarta część meczu przyniosła nieprawdopodobne rozwiązanie. Zaraz na początku siedem punktów z rzędu zdobył Sefton Barret, zaś ekipa z Kujaw odpowiedziała tylko trójką Hendersona - na tablicy pokazał się wynik 74-75. Po chwili spod kosza trafił Hamilton, akcją 2+1 jeden popisał się Naymick i zrobiło się 79-77 dla gospodarzy. Od tego momentu obie drużyny grały punkt za punkt, zapominając nieco o obronie. Po kolejnym trafieniu Naymicka Kotwica wygrywała już 85-81, by minutę później przegrywać 85-90, bowiem celnie z dystansu przymierzyli Henderson (dwukrotnie) i Koszarek. (raz). Wówczas o przerwę poprosił szkoleniowiec kołobrzeżan. Efekt? Punkty Hamiltona, oraz kolejny rzut zza łuku w wykonaniu Crone’a dały prowadzenie nadmorskiej ekipie 92-90. Anwil próbował jeszcze odrobić stary. Po dwa oczka na konto swojego zespołu dodali Miller i Pluta, lecz tym samym odpowiedział Kikowski. Gdy na 18 sekund przed końcową syreną na tablicy wyników widniał remis po 94, piłkę spod własnego kosza wyprowadzali podopieczni niemieckiego szkoleniowca. Trener Sagadin kazał swoim koszykarzom faulować jak najszybciej, lecz ci robili to tak nieudolnie, iż dopiero na trzy i pół sekundy przed końcem meczu Koszarkowi udało się powstrzymać nieprzepisowo Hamiltona. Po chwili Portorykańczyk oddał dwa celne rzuty z linii, zaś Anwilowi zabrakło już czasu na przechylenie szali na swoją korzyść.

Kotwica zdeklasowała włocławian w walce o zbiórki 31-22 (w tym 13 ofensywnych) i to w tym elemencie, a także w dziurawej obronie, należy upatrywać przyczyn porażki "Rottweilerów". Zdecydowanie widoczny był brak Milosa Paravinji, którego centymetry z pewnością przydałyby się w starciu z Naymickiem i Cielebąkiem. Anwilowi nie pomogły nawet dobre występy duetu Amerykanów: Hendersona i Millera. Bo choć w Kotwicy nie było jednego wyraźnego lidera, cały zespół prezentował się jako rozumiejący się kolektyw i całkowicie zasłużył na wygraną.

Kotwica Kołobrzeg – Anwil Włocławek 96:94 (18:22, 25:23, 22:27, 31:22)

Kotwica: Cielebąk 17 (2x3), Crone 17 (4x3), Hamilton 15, Kikowski 14 (1x3), Naymick 11, Barrett 9 (1x3), Przybyszewski 6, Mills 5, Stelmach 2

Anwil: Henderson 25 (4x3), Miller 20, Koszarek 14 (2x3), Brkić 12 (2x3), Boylan 11, Pluta 8, Gabiński 2, Modrić 2, Michalski 0, Wołoszyn 0

Źródło artykułu: