Pierwsze minuty pojedynku to słaba gra obu drużyn. Gospodarze byli bardzo nieskuteczni, popełniali mnóstwo strat, a Polonia wykorzystywała błędy rywali, ale nie potrafiła odskoczyć z wynikiem. Tę odsłonę wygrali minimalnie goście, za sprawą fatalnego błędu Łukasza Bąka w ostatnich sekundach. Biegł on z piłką na pusty kosz i ... nie trafił, a 4 sekundy, jakie zostały do końca kwarty, wykorzystali gracze ze stolicy, wyprowadzając kontrę, zakończoną wsadem piłki do kosza i po 10 minutach ŁKS zamiast prowadzić 18:17, przegrywał 16:19.
Drugą kwartę od efektownej akcji rozpoczął Jakub Dłuski, ładując piłkę z góry do kosza, jednak potem nastąpił pierwszy w tym spotkaniu przestój gospodarzy. Kolejne niecelne rzuty, straty i seryjnie przestrzeliwane rzuty wolne, doprowadziły do frustracji u podopiecznych Radosława Czerniaka, co zaowocowało faulem technicznym dla Krzysztofa Morawca, który swoją złość wyładował, komentując decyzje sędziowskie. Bardzo dobrze w tym fragmencie grał Michał Jankowski, raz po raz punktujący po ładnych akcjach całego zespołu. Gospodarzy w ostatnich minutach pierwszej połowy obudził efektownymi penetracjami pod kosz Grzegorz Mordzak. Za ciosem poszli partnerzy i w 3 minuty od stanu 24:38, zrobiło się 37:39 i z takim wynikiem oba zespoły zeszły do szatni. Znów kwartę fatalnie zakończył jednak Bąk, który tego meczu z pewnością nie zaliczy do udanych. W ostatniej akcji center ŁKS-u otrzymał świetną "czapę" od rywala, co z pewnością dla zawodnika o takim wzroście, nie jest powodem do dumy.
Po przerwie ŁKS grał już tylko gorzej, a z akcji na akcję rozgrywali się młodzi gracze z Warszawy. Zaledwie kilka minut potrzebowali Poloniści, aby znów odjechać ŁKS-owi na ok. 15 punktów, a w czwartej kwarcie już niemiłosiernie punktowali rywali. W ostatnich minutach, trener Czerniak wystawił na boisko rezerwę, jednak nie zmieniło to nic.
Polonia 2011 Warszawa wygrała jak najbardziej zasłużenie w Łodzi z ŁKS-em 98:67 i po 2 kolejkach ma na swoim koncie 2 cenne zwycięstwa (przed tygodniem wygrana z Sokołem Łańcut). Goście pokazali, jak powinna wyglądać koszykówka, oparta na kolektywie. Praktycznie wszyscy gracze, przebywający na parkiecie, wnosili wiele do gry swojej drużyny. Widać to chociażby w zdobyczach punktowych - aż 6 koszykarzy przekroczyło granicę 10 "oczek".
ŁKS natomiast zawiódł. O ile porażka przed tygoniem z Zastalem była poprzedzona bardzo interesującym i trzymającym do ostatnich sekund w napięciu, widowiskiem, o tyle tym razem łodzianie zagrali bardzo słabo. Na słowa pochwały zasłużył jedynie młody Tomasz Prostak, który kolejny raz pokazał, że mimo młodego wieku, już w tym sezonie będzie jednym z najważniejszych ogniw w kadrze trenera Czerniaka. ŁKS grał jednak praktycznie bez środkowych. Znów słabo spisał się Wojciech Kukuczka, który zgubił bardzo szybko formę z przedsezonowych turniejów, a po raz kolejny kiepskie występy zanotowali Bąk i Dłuski. Nie da się choćby nawiązać walki w żadnym meczu I-ligowym, mając taką skuteczność. Łodzianie przestrzelili ok. 15 rzutów wolnych (w pierwszej kwarcie skuteczność z linii rzutów osobistych - 3/9).
Dla ŁKS-u, wysoka porażka z Polonią, powinna być sygnałem, że coś jest nie tak i trudne zadanie czeka teraz Radosława Czerniaka, aby jak najszybciej doprowadzić zespół chociażby do formy sprzed 3 tygodni, kiedy to łodzianie pokonali Śląsk Wrocław.
ŁKS Sphinx Petrolinvest Łódź - Polonia 2011 Warszawa 67:98 (16:19, 21:20, 16:31, 14:28)
ŁKS Sphinx Petrolinvest: Prostak 13, Mordzak 13, Nogalski 13, Dłuski 7, Kukuczka 5, Saran 4, Trepka 4, Bąk 3, Kromer 3, Grabowski 2, Morawiec 0.
Polonia 2011: Berisha 20, Bartosz 15, Jankowski 13, Lewandowski 10, Śnieg 10, Karwowski 10, Pamuła 8, Mokros 7, Kołowca 4, Sulima 1.
sędziowali: Kotulski, Szwej i Kuziora.