- Mieliśmy okazję wygrać, w najgorszym wypadku była szansa na dogrywkę, ale zostawiliśmy rywalom otwarte drzwi. W ostatniej akcji mieliśmy faulować, ale tego nie zrobiliśmy. W dodatku ich najlepszy strzelec dystansowy został na czystej pozycji do rzutu za trzy i stało się - mówił zaraz po zakończeniu spotkania Dirk Bauermann.
Polacy przegrali z Czechami 68:69. Na pięć sekund przed końcem Lubos Barton rzutem trzypunktowym dał zwycięstwo Czechom. Polacy z bilansem 0-2 mają coraz mniejsze szanse na awans do kolejnej fazy. - Najlepszy strzelec rywali pozostał bez krycia na obwodzie, to nie miało prawa się zdarzyć. Nawet gdyby Czesi wykonali akcję dwupunktową po wejściu pod kosz, mecz dalej by się nie skończył. Uważam, że w dogrywce mielibyśmy duże szanse wygrać, ponieważ w dodatkowych pięciu minutach wszystko jest możliwe. Takie rzeczy niestety zdarzają się w koszykówce - podkreślał po meczu Bauermann.
- Ten mecz był prawdziwym testem dla formy i mentalności nie tylko dla nas, ale także Czechów. Proszę zwrócić uwagę na to, że oni w środę swój mecz grali o godzinie 21:00. Wracając do nas, to graliśmy znacznie lepiej niż dzień wcześniej, z mnóstwem energii i zaangażowania. Znacznie lepiej dzieliliśmy się też piłką. Jestem dumny z tego jak podniosła się drużyna po meczu z Gruzją - podsumował Bauermann.