Jarosław Galewski: Walczyliście, ale się nie udało. Czego zabrakło do zwycięstwa w spotkaniu z Turowem?
Wojciech Szawarski: Myślę, że o losach tego spotkania zadecydowała druga kwarta. Wprawdzie udało nam się dognić Turów, ale bardzo często bywa tak, że po dojściu rywali przychodzi kilka minut kryzysu. W naszym przypadku po tym kryzysie mecz się zakończył. Na pewno zabrakło nam trochę szczęścia. Być może nie jesteśmy jeszcze odpowiednio zgrani. Każdy z nas ma jakieś doświadczenie ligowe, ale jesteśmy beniaminkiem. Dotychczasowe spotkania przegraliśmy właśnie jak beniaminek. Można powiedzieć, że po frajersku. Wydaje mi się jednak, że gramy coraz lepiej i dlatego z optymizmem spoglądam w przyszłość. Na pewno szkoda straconych punktów, ponieważ można było pokusić się o niespodziankę, jaką bez wątpienia byłoby pokonanie Turowa.
W końcówce spotkania sędziowie uznali, że twój faul był niesportowy. Co sądzisz o tej decyzji?
- Nie chciałbym tego komentować. Atakowałem piłkę i liczyłem albo na przechwyt, albo faul. To normalne w końcówce spotkania. Sędzia powiedział mi, że mój faul był zbyt mocny. Wydaje mi się, że w tej lidze grają dorośli ludzie a nie juniorzy. Nie wiem, czy to przewinienie kwalifikowało się do tego, żeby uznać je za umyślne.
Dwa spotkania i dwie porażki. Pewnie nie tak wyobrażaliście sobie początek sezonu. Z drugiej jednak strony należy pamiętać, że spotkaliście się z bardzo wymagającymi rywalami...
- Oczywiście, że tak. Graliśmy w Słupsku, czyli na bardzo gorącym terenie, a ostatnio walczyliśmy z wicemistrzem Polski. Na pewno nie robimy tragedii z tych porażek. Nie ukrywam jednak, że liczyliśmy przynajmniej na jedno zwycięstwo. Teraz jedziemy do Ostrowa, gdzie czeka nas spotkanie na niezwykle trudnym terenie. W tym pojedynku będziemy jednak chcieli koniecznie wygrać. Trzy porażki na starcie z pewnością nie wpłynęłyby dobrze na morale naszego zespołu. Do Ostrowa jedziemy po zwycięstwo.
Czy to spotkanie będzie dla ciebie szczególne?
- Skłamałbym, gdybym powiedział, że to spotkanie będzie dla mnie normalne. Spędziłem w Ostrowie wiele lat i dlatego z pewnością będą towarzyszyły mi dodatkowe emocje. Taki jest jednak profesjonalny sport. Teraz gram dla Poznania i w sobotę będę robił wszystko, żeby wygrała moja nowa drużyna. Występy w Ostrowie mogą być moim atutem. Znam chyba ten obiekt jak nikt inny (śmiech).
Stal bardzo udanie rozpoczęła nowy sezon. Czy cieszą cię wyniki ostrowskiego zespołu?
- Oczywiście, że tak. Chciałbym, żebyśmy spotkali się w finale z ostrowską drużyną i odnieśli zwycięstwo. Teraz moim klubem jest Poznań, więc to normalne, że chcę, aby ten zespół wygrywał. Czuję się tutaj naprawdę dobrze i będę robił wszystko, żebyśmy cieszyli się z wygranych.
W jednym z wywiadów powiedziałeś, że Ostrów jest twoim drugim domem. Czy trudno było rozstać się ze Stalą?
- Nie ukrywam, że była to trudna decyzja. Sprawy potoczyły się tak a nie inaczej. Na pewno jednak Ostrów jest dla mnie drugim domem. W tej chwili można nawet powiedzieć, że pierwszym. W Ostrowie mieszka moja żona z dzieckiem. Na pewno często będę tam wracał. Raz jeszcze pragnę podkreślić, że teraz moim klubem jest Poznań.
Koszykówka na najwyższym poziomie wraca do Poznania. Chyba dobrze się stało, że tak duży ośrodek będzie miał drużynę w najwyższej klasie rozgrywkowej. To szczególnie korzystne pod względem promocji dyscypliny...
- Zgadzam się w stu procentach. Szkoda, że rozpoczynaliśmy zmagania we własnej hali w środę. Myślę, że w weekend przyszłoby jeszcze więcej ludzi. Nie zmienia to jednak faktu, że jestem pozytywnie zaskoczony, ponieważ na trybunach pojawiło się naprawdę wielu kibiców, którzy byli słyszalni i pomagali nam swoim dopingiem. Po turniejach towarzyskich spodziewałem się, że nie będzie tak różowo. Tymczasem okazuje się, że możemy liczyć na wsparcie naszych fanów. Bardzo im dziękuję, że pojawili się na ostatnim spotkaniu w tak licznym gronie. Mam tylko nadzieję, że po kolejnych spotkaniach będą opuszczali naszą halę w lepszych nastrojach.
Jakie wnioski należy wyciągnąć z ostatniego pojedynku z Turowem?
- W pierwszej kolejności musimy poprawić grę w defensywie. Musimy grać na sto procentach przez całe spotkanie i robić to poprawnie. Z takimi drużynami jak Turów nie można sobie pozwolić nawet na minutę słabości. Trzeba zagrać cały mecz na wysokim poziomie. W pojedynku z Turowem zagraliśmy bardzo słabo w drugiej kwarcie i to wystarczyło naszym rywalom, żeby nas ograć.
Z którego miejsca w ligowej tabeli na koniec sezonu byłby zadowolony Wojciech Szawarski?
- Ciężko powiedzieć. Chciałbym, żebyśmy przede wszystkim grali dobrze i pewnie awansowali do fazy playoff. Myślę, że jesteśmy w stanie uplasować się w okolicach piątej lub szóstej pozycji. Przy odrobinie szczęścia możemy powalczyć nawet o pierwszą czwórkę. Moim zdaniem na początek taki wynik byłby czymś wspaniałym.