Nasze stosunki z miastem się poprawiają - rozmowa z Romanem Olszewskim, prezesem Polpharmy Starogard Gdański

- W czwartek miałem spotkanie komisji sportu i uważam, że jesteśmy na dobrej drodze, żeby dotacja została nieco zwiększona - mówi Roman Olszewski, prezes Polpharmy Starogard Gdański.

Karol Wasiek: Mniemam, że pańska głowa jest już zdecydowanie spokojniejsza?

Roman Olszewski: Oczywiście. Początek był bardzo trudny, ponieważ mieliśmy problemy ze zgromadzeniem wymaganej kwoty, która jest wymagana przez Polską Ligę Koszykówki. Udało się ostatecznie zebrać. Na te pieniążki, które mamy, to myślę, że udało się zebrać całkiem fajny zespół. Wiadomo, że to są tylko turnieje, ale takie zwycięstwa jak z Anwilem, na pewno bardzo cieszą. Włocławianie to bardzo renomowany zespół.

Faktycznie ten zespół mógł nie wystąpić w ekstraklasie?

- Tak i to z dwóch powodów. Po pierwsze, nie mogliśmy zebrać tej odpowiedniej kwoty, a po drugie, nie mieliśmy hali na 3 tysiące miejsc i zarząd PLK chciał takie kluby karać kwotą 150 tysięcy złotych. Dla budżetu mojego klubu byłby to "gwóźdź do trumny".

Poprawiła się współpraca z miastem?

- Tak. W czwartek miałem spotkanie komisji sportu i uważam, że jesteśmy na dobrej drodze, żeby ta dotacja została nieco zwiększona.

W jakich kolorach rysuje się przyszłość klubu?

- Nie chcę aż tak daleko wybiegać w przyszłość. Mamy jeszcze na rok umowę z naszym tytularnym sponsorem - Polpharmą, ale mam nadzieję, że ta współpraca będzie trwała jak najdłużej. Jak na razie wszystko układa się bardzo dobrze.

Proszę powiedzieć, jak to jest, że Polpharma nigdy nie dysponuje wielkimi środkami, a niemal zawsze udaje wam się ściągnąć do zespołu ciekawych zawodników. Może pan zdradzić receptę na taki stan rzeczy?

- To już od czasów Dariusza Szczubiała się wszystko zaczęło. Wiadomo, że u nas jest taki fajny, sprzyjający klimat do wypromowania. Spójrzmy na Łukasza Majewskiego. Zagrał dwa dosyć przeciętne sezony w Anwilu Włocławek, przyszedł do nas i znów zagrał bardzo dobry sezon i poszedł do Rosy Radom. Ben McCauley miał słabszy sezon we Francji i tłumaczę to właśnie agentom: "Dajcie zawodników do mnie, co prawda nie ma dużych pieniędzy, ale jest to dobra droga do wypromowania". Dzisiaj McCauley podpisał super kontrakt na Ukrainie, Carter jest we Francji, a Lichodzijewski parafował umowę z beniaminkiem w lidze belgijskiej. Zbyszek Białek po kilku dobrych meczach w Polpharmie trafił do Stelmetu, z którym zdobył mistrzostwo Polski.

Chcieliście któregoś z graczy zatrzymać?

- Rozmawialiśmy z kilkoma graczami, ale ich oczekiwania finansowe były znacznie wyższe. Nas na to po prostu nie stać.

Trener Budzinauskas robi świetną robotę w Polpharmie
Trener Budzinauskas robi świetną robotę w Polpharmie

Teraz też dostrzega pan taki talent, który w ciągu sezonu może eksplodować?

- Na pewno jest kilku fajnych chłopaków. Dobrze prezentuje się Litwin - Ovidijus Varanauskas, który po raz pierwszy wyjechał za granicę. Nikola Jeftic pierwszy raz wyjechał poza Serbię i też dobrze się prezentuje. Cezary Trybański wrócił i mam nadzieję, że też się wypromuje. Myślę, że ten zespół jest takim połączeniem młodości z doświadczeniem, co może tylko procentować w sezonie.

Świetną robotę wykonuje trener Budzinauskas, który nie boi się wprowadzać młodych zawodników do zespołu.

- Nie ukrywam, że tego trenera też udało się nam wypromować. Znaleźliśmy go na zapleczu ligi litewskiej, daliśmy mu szansę i na pewno tego nie żałujemy. Na doświadczonego trenera, jak Uvalin, czy Urlep po prostu nas nie stać, więc szukaliśmy kogoś na dorobku. To "był strzał w dziesiątkę". Mogliśmy po sezonie zerwać ten kontrakt, ale trener wywiązał się ze swojego zadania, czyli awansu do play-offów, więc nasza współpraca jest kontynuowana.

Teraz celem znów jest awans do play-offów?

- Chcę, żeby zespół w każdym meczu wychodził w 100 procentach zaangażowany, a wynik przyjdzie sam. 

Źródło artykułu: