Klub ma wiele celów, a ja jestem jego częścią - rozmowa z Jantel Lavender, zawodniczką Wisły Kraków

Amerykańska podkoszowa do stolicy Małopolski przyjechała w zeszłym tygodniu i od razu została istotną postacią trzeciej kolejki ekstraklasy. Jak zapatruje się na nowy rozdział swojej kariery?

Adam Popek: Pojawiłaś się pod Wawelem zaledwie kilka dni temu, a już zdążyłaś zadebiutować w pierwszym zespole i zdobyć przeciwko Basketowi ROW Rybnik 22 punkty. Niezły początek.

Jantel Lavender: Cieszę się, że mimo zaledwie paru wspólnych zajęć potrafiłam funkcjonować razem z drużyną oraz pomogłam zwyciężyć. Jadąc tutaj nie oczekiwałam wiele. Po prostu chciałam zaprezentować się jak najlepiej, choć ciężko od razu uwidocznić pełnię umiejętności.

Oponent uzyskał łącznie zaledwie 37 "oczek". Fakt, że nie pozwoliłyście mu ugrać więcej stanowi chyba pozytywny znak na przyszłość?

- Dokładnie! Stan ten zawdzięczamy twardej obronie. Musimy dalej preferować podobny styl i systematycznie go udoskonalać, nie zapominając jednocześnie o ofensywie. Sztuka polega na zbilansowaniu obu tych czynników.

Jakie myśli towarzyszą Ci wobec następnych miesięcy, które spędzisz pod Wawelem?

- Klub ma wiele celów, które spróbuje zrealizować. Ja teraz również jestem jego częścią, dlatego mistrzostwo czy udział w elitarnym turnieju FinalEight Euroligi stanowią wyznaczniki. Oprócz tego sama wymagam od siebie sporo. Obecność na tym poziomie do czegoś zobowiązuje.

Zeszłorocznymi występami dla włoskiej ekipy Famila Schio wyrobiłaś sobie dość mocną pozycję.

- Moje nastawienie nie ulega zmianie. Zawsze ciężko pracuję i dokładam starań żeby w trakcie rywalizacji realizować poczynione założenia.

Wcześniej skosztowałaś już polskiej ligi. Dwa lata temu broniłaś barw CCC Polkowice.

- Zgadza się. Niby nie byłam tam bardzo długo, lecz wciąż trochę rzeczy pamiętam. Zdaję sobie zarazem sprawę, że zaszły różne zmiany, niemniej jakieś wyobrażenie posiadam. Generalnie jednak nie myślę zbyt o otoczeniu. Jak wcześniej wspomniałam interesują mnie przede wszystkim powierzone zadania.

Właśnie "Pomarańczowe" są waszym najpoważniejszym konkurentem do złota. One bronią tytułu czempiona.

- Polkowiczanki są mocnym zespołem. Poprzedni sezon miały świetny o czym świadczyły osiągane rezultaty. Tyle, że my również posiadamy określoną wartość. Razem marzymy, żeby główne trofeum BLK znalazło się w naszych rękach. Przy sporcie nie istnieją pewniki, lecz zapewniam, iż wspólnymi działaniami spróbujemy dążyć ku lepszemu.

Jantel Lavender pierwszy pojedynek w barwach Wisły Can Pack zwieńczyła zdobyciem 22 punktów
Jantel Lavender pierwszy pojedynek w barwach Wisły Can Pack zwieńczyła zdobyciem 22 punktów

Tym razem europejskie puchary startują w listopadzie, dzięki czemu ty, Erin Phillips i Allie Quigley macie chwilę czasu żeby złapać zrozumienie z teamem.

- To niezwykle istotne! Zwykle potrzeba chwili aby wytworzyć wewnątrz chemię. Zmagania za Oceanem są rozplanowanie tak a nie inaczej, dlatego przyleciałyśmy dopiero niedawno. Wobec tego najbliższe dwa, trzy tygodnie powinny odegrać kluczowe znaczenie. Obecnie nie mogę stwierdzić, że całość funkcjonuje idealnie, bo bym skłamała. Czeka nas sporo mozolnej pracy. Tylko ona pozwoli postawić krok naprzód. Przydatne będą spotkania ligowe, gdzie w praktyce przyjdzie realizować teoretyczne warianty. Tylko kiedy naprzeciwko stoi rywal, a stawką są punkty można zobaczyć gdzie rzeczywiście się znajdujemy pod względem dyspozycji.

A jakie są twoje pierwsze spostrzeżenia dotyczące drużyny, klubu?

- Za długo tu nie urzęduję (śmiech). A tak poważnie to jest bardzo sympatycznie. Panuje miła atmosfera. Podczas treningów skupiamy się, by optymalnie wykonywać obowiązki. Zresztą trener skrupulatnie nas pilnuje. Tak właśnie powinno być. Przecież mamy osiągać jak najlepsze wyniki.

Komentarze (0)