Po spotkaniu w bardzo dobrym nastroju był trener Miodrag Rajković, który mógł spokojnie oglądać swoich podopiecznych podczas całego spotkania. Serb nie musiał zbytnio się denerwować, bo od samego początku zgorzelczanie narzucili swój styl gry, na który koszalinianie zbytnio nie potrafili odpowiedzieć. Wicemistrzowie Polski zanotowali aż 24 asysty. Dla porównania, drużyna gospodarzy miała tylko... cztery asysty! Zespołowość była jedną z kluczowych spraw w tym spotkaniu. Tony Taylor chętnie obsługiwał podaniami swoich kolegów, pod koszem nie do zatrzymania był z kolei Damian Kulig.
- W czwartek rozpoczęliśmy długą drogę w kierunku mistrzostwa Polski. W trakcie naszego dwumiesięcznego okresu przygotowawczego staraliśmy się stworzyć zespół, który dziś bardzo dobrze się zaprezentował. Podobało mi się to w jaki sposób zaczęliśmy to spotkanie. Było widać, że przyjechaliśmy tutaj w jasnym celu i to zrealizowaliśmy. Jedyna rzecz, która martwi to duża liczba zbiórek w ataku rywali. Zebrali nam aż 12 piłek z naszej tablicy, ale mimo wszystko nie przełożyło się to na wynik - mówił po meczu trener Rajković.
Dla zgorzelczan było to pierwsze zwycięstwo od czterech lat. Ostatni raz wygrali w Koszalinie w 2009 roku, kiedy to o obliczu ekipy PGE Turowa decydowali tacy gracze jak: Tyus Edney, Dragisa Drobnjak, Damir Miljković czy Robert Witka. - Wiedzieliśmy o tym, że tutaj się bardzo ciężko gra, a poza tym nasza passa nie była najlepsza w Koszalinie. Przełamaliśmy ją i z tego cieszymy się podwójnie, ale przed nami jeszcze dużo pracy - zakończył Rajković.
W niedzielę zgorzelczanie zagrają ze Spartakiem Sankt Petersburg w lidze VTB.