Z poprzednich ośmiu wypraw do Zgorzelca, Anwil Włocławek przywiózł tylko jedną wygraną - było to w fazie szóstek sezonu 2011/2012, zaś w ostatnich rozgrywkach każdorazowo w czterech spotkaniach wygrywali gospodarze, PGE Turów. W czwartek koszykarze Miliji Bogicevicia odczarowali jednak kosze w przygranicznym mieście.
- Myślę, że zagraliśmy dobre zawody i grając skutecznie przez większą część spotkania, zasłużyliśmy sobie na to zwycięstwo. Wygrana jest dla nas bardzo cenna, gdyż pozwoli nam jeszcze bardziej uwierzyć w siebie. Szkoda tylko pierwszej kwarty, w której całkowicie oddaliśmy pole gry rywalom - mówi serbski szkoleniowiec.
Gospodarze momentalnie objęli prowadzenie 13:4, a napędzani przez szybkość Łukasza Wiśniewskiego oraz odważną grę jeden na jednego Nemanji Jaramaza, po pierwszej kwarcie wygrywali 29:20. Drugą odsłonę zwyciężył jednak Anwil (23:19), a gdyby nie niefrasobliwość Danilo Mijatovicia, włocławianie mogli przełamać miejscowych jeszcze przed przerwą.
- Danilo trafił bardzo ważną trójkę w połowie drugiej kwarty, ale później spudłował w prostej kontrze i zamiast tylko dwóch punktów straty, Turów odpowiedział celnym zagraniem i było minus siedem. I takich pojedynczych akcji było więcej, ale na szczęście, każdorazowo umieliśmy wrócić do gry. Ogółem dobrze reagowaliśmy w trudnych momentach - dodaje Bogicević.
Przełamanie Anwilu przyszło po zmianie stron pod postacią bardzo dobrej defensywy. Włocławianie pozwolili zgorzelczanom zdobyć tylko dziewięć oczek na słabej skuteczności 4/12 z gry, a także wymusili cztery straty przeciwnika (z ośmiu w całym meczu). Dzięki temu od stanu 43:50 doprowadzili do 59:53 i choć PGE Turów ponownie wyszedł na prowadzenie na trzy minuty przed końcem (76:75), to jednak końcówka należała do Rottweilerów.
- Mimo, że mieliśmy swoje problemy, nie pozwoliliśmy Turowowi rozpędzić się na tyle, by zbudował sobie wysoką przewagę. Byliśmy bardzo mocno zaangażowani, walczyliśmy do samego końca i dobrze realizowaliśmy nasze założenia: zwycięstwo w zbiórkach oraz dobrą grę pick and roll - kończy trener Anwilu i trudno się z nim nie zgodzić. Anwil pokonał PGE Turów 81:79, wygrywając również walkę na tablicach - 38:27. Tytaniczną pracę w tym elemencie wykonał Seid Hajrić, który zebrał 10 piłek, a tylko jedną mniej zanotował Deividas Dulkys.
[/b]