Boję się myśleć, co będzie jak wszyscy dojdą do formy - rozmowa z Kamilem Łączyńskim, graczem Rosy Radom

- Jesteśmy drużyną, która ma bardzo wyrównany skład. Mam nadzieję, że optymalna forma przyjdzie nieco później - mówi Kamil Łączyński, gracz Rosy Radom.

Karol Wasiek: Tak sobie myślę, że ten początek sezonu jest udany zarówno dla drużyny, jak i dla ciebie, bo statystyki są naprawdę dobre.

Kamil Łączyński: Myślę, że liczy się bardziej to, iż mamy dwa zwycięstwa na swoim koncie, a nie to, że ktoś ma lepsze czy gorsze statystyki. Mamy bardzo wyrównany skład - tak jak w poprzednim meczu naszym najlepszym graczem był Kirk Archibeque, to teraz ktoś inny go zastąpił. Zawsze jest tych trzech, czy czterech koszykarzy, którzy punktują troszkę więcej niż pozostali. Mam nadzieję, że w każdym meczu tak to właśnie będzie się rozkładało. Powiem szczerze, że jak wszyscy dojdziemy do formy to aż boję się pomyśleć, co to może być (śmiech).

Ale jak na początek sezonu to wasza forma jest całkiem niezła. Zgodzisz się?

- To prawda. Nikt nie gra dłużej niż 27 minut, co dobrze obrazuje sytuację. Jesteśmy drużyną, która ma bardzo wyrównany skład. Mam nadzieję, że optymalna forma przyjdzie nieco później.

Widziałem, że podczas meczu z Polpharmą bardzo komfortowo czułeś się na parkiecie.

- Znam się z trenerem Kamińskim już od kilku lat i doskonale wiem, czego on oczekuje od rozgrywających i staram się to robić. Nie wolno zapomnieć, że Korie Lucious nie miał przez trzy, czy cztery tygodnie piłki w rękach, więc teraz to ja troszkę więcej gram. Myślę, że trener w tych dwóch pierwszych meczach pokazał, że daje grać mniej więcej po równo każdemu z graczy, tak aby była zachowana odpowiednia intensywność gry.

Na treningach ćwiczycie taki zestaw, w którym ty i Korie jesteście w jednej piątce?

- Tak. Wielokrotnie trener rotuje tak składem, że ja i Korie jesteśmy w tej samej drużynie. Przed przyjazdem Johnsona miało być tak, że dość często będę grał z Koriem razem. Korie ma świetnie ułożoną rękę i uważam, że jak dojdzie do formy to może być jedną z gwiazd tej ligi.

Uwielbiam podawać - twierdzi Kamil Łączyński
Uwielbiam podawać - twierdzi Kamil Łączyński

Ale bądź co bądź to odpłacasz mu się całkiem niezłą grą w tych meczach.

- Przekładałem ambicje drużyny nad swoimi ambicjami. Indywidualne statystyki nigdy mnie nie kręciły, a czasami wręcz przeciwnie - wolę mieć asystę niż zdobywać punkty. Czuję się dosyć pewnie i z dnia na dzień wszyscy będą tak samo się czuli.

W ostatnim meczu miałeś 14 punktów i 7 asyst. Rozumiem, że ciebie bardziej cieszy  ta druga liczba?

- Tak. Bardzo lubię podawać. Uważam, że w drużynie powinien być wyraźny podział ról - ci od zdobywania punktów, od zbierania, od podawania i kreowania gry. Ja jako rozgrywający jestem odpowiedzialny za kreowanie, ale jak się uda zdobyć punkty to satysfakcja jest podwójna.

Ty po kilku latach przerwy znów będziesz pracował z trenerem Kamińskim. Bardzo się zmienił na przestrzeni lat?

- Nabrał doświadczenia. Zawsze jest tak, że po sukcesach, czy porażkach wyciąga się jakąś lekcję. Mam nadzieję, że to doświadczenie zaprocentuje w najważniejszych meczach. Trener przykłada się do pracy tak samo, jak wcześniej. Solidnie stara się rozpracowywać przeciwnika. W tej materii się nie zmienił. Jak tylko się do mnie odezwał przed sezonem to długo się nie zastanawiałem nad swoją decyzją.

Jest duża różnica pomiędzy pierwszą ligą a Tauron Basket Ligą?

- Jest różnica. Przede wszystkim jeśli chodzi o względy taktyczne oraz typowe fizyczne. W TBL jest bardziej siłowa, ale także nieco bardziej poukładana koszykówka. Wykonanie jest to samo, ale kwestia jest tego, jak zawodnicy reagują na parkiecie na poszczególne zagrania.

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

Źródło artykułu: