Bartosz Półrolniczak: Chyba czekałeś na taki mecz, w którym pokażesz na co cię tak naprawdę stać, teraz będzie ci się łatwiej grało?
Szymon Łukasiak:
No mam nadzieję, że teraz będzie już nie pod górkę, a z górki. No niestety, nie udało nam się wygrać. Po połowie przegrywaliśmy 13 punktami. Myśleliśmy, że może po przerwie zejdziemy poniżej 10 i wtedy lepiej wbijemy się w grę. Turów trafił jednak kilka ważnych rzutów, odjechali nam na 20 oczek i z takiego stanu ciężko było już wrócić.
W porównaniu do dwóch poprzednich porażek z tej można jednak wyciągnąć jakieś pozytywy. Dobrze zagrali Polacy i wreszcie wygraliście walkę o zbiórki.
-
Myślę, że tak. Teraz było już lepiej, pokazaliśmy, że potrafimy tak naprawdę powalczyć z każdą drużyną w lidze. Musimy to jeszcze przełożyć na cały mecz. Patrząc na nasz skład i biorąc pod uwagę, jaką drużyną jest Turów do przerwy nie graliśmy najgorzej. Pierwsza kwarta była naprawdę dobra, ale mamy tylko 7-8 zawodników, którzy mogą teraz grać...Jest naprawdę ciężko. To trudna sytuacja, nie da się redukować tego zmęczenia, bo rotacja jest wąska i nam tego nie ułatwia.
Teraz wypadł wam jeszcze Dawid Przybyszewski ze składu. Z jednej strony to więcej minut dla ciebie, ale z drugiej wielki problem dla zespołu.
-
Zdecydowanie to jest wielka strata dla drużyny, ja patrzę tylko w ten sposób. Dawida nie ma, co sprawia, że nie mamy rotacji pod koszem. To także utrudnia zmiany z Amerykanami, bo jak wiadomo może ich grać równocześnie trzech. Jest ciężka sytuacja, jest duże wyzwanie z robieniem zmian, zobaczymy jak to się potoczy dalej. Simon nie mógł zagrać na 100 procent, było to zresztą widać na parkiecie, on nie był sobą. Mam nadzieję, że w tym tygodniu dojdzie do siebie, my odżyjemy i w następnej kolejce wywalczymy wreszcie tę wygraną.
Mecz z Turowem zaczęliście bardzo energicznie, było to związane z tym, że poprzednie mecze ten początek nie był w waszym wykonaniu najlepszy?
-
Tak. Ostatnio bardzo nam nie szło od samego początku, dlatego bardzo się motywowaliśmy i dbaliśmy o swoją koncentrację. Wszystko po to, by nie przegrać tych pierwszych minut. Ostatnio było z tym po prostu tragicznie...
Ten mecz był dla ciebie w jakiś sposób specjalny? Byłeś testowany w Turowie, chciałeś się pokazać trenerowi?
-
Myślę, że coś w podświadomości miałem. Z drugiej strony zawsze staram się przygotować na każdy mecz tak samo. Z Turowem grało mi się naprawdę dobrze, oby już tak zostało.
Macie począwszy od okresu przygotowawczego bardzo dużo kontuzji. Jak ty to oceniasz, jest w ogóle możliwe, ze taka ilość urazów to dzieło przypadku? Może trener źle was przygotował?
-
Nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Naprawdę nie mam pojęcia, co jest przyczyną tych wszystkich kontuzji. Z mojego punktu widzenia nie ma czegoś takiego, że jesteśmy przetrenowani. Zostaje nam wierzyć, że to tylko przejściowe.
Teraz jedziecie na mecz z Treflem. Nie macie tam tak naprawdę nic do stracenia, a chyba mimo wysokiej porażki te dobre fragmenty z Turowem dodadzą wam motywacji.
-
Na pewno. Myślę, że to będzie ciekawy mecz. Graliśmy już z nimi w okresie przygotowawczym więc wiemy, jak Trefl gra. Wtedy brakło nam zawodników, bo zagraliśmy dobre 30 minut. Wierzę, że jesteśmy w stanie tam zawalczyć i wrócić z wygraną.
Jak w ogóle wygląda atmosfera w drużynie po tych porażkach?
-
Oczywiście to nam nie pomaga w budowaniu atmosfery, ale naprawdę nie jest źle. Staramy się ciągle być razem, trzymać jako grupa. Jest to ważne również dlatego, że jest sporo urazów i trzeba to razem przetrwać. To ciężki czas dla drużyny, jest jak jest.
Każda kolejna porażka zniechęca, czy wręcz przeciwnie - mobilizuje?
-
Podejrzewam, że to jest indywidualna sprawa każdego zawodnika, bo każdy jest innym człowiekiem. Musimy to przetrwać jako grupa. Wierzę, że jeszcze odbijemy się od tego dna i wrócimy w tabeli z lepszym wynikiem, bo potencjał jest.