Po pierwszym meczu sezonu Kotwica Kołobrzeg mogła patrzeć w przyszłość z optymizmem - drużyna Dariusza Szczubiała przegrała dopiero po dogrywce ze Stelmetem Zielona Góra. Niestety, kolejne porażki (z Energą Czarnymi Słupsk i Rosą Radom) obnażyły słabości kołobrzeżan.
- W meczu ze Stelmetem pokazaliśmy tkwiący w nas duży potencjał i mimo, że była to walka Dawida z Goliatem, to z Zieloną Górą graliśmy jak równy z równym. Doprowadziliśmy do dogrywki, zabrakło nam trochę szczęścia. Mecz ze Słupskiem był równie ciężki, ponieważ to świetna drużyna. Do połowy graliśmy bardzo dobrze, prowadziliśmy nawet sześcioma punktami. Po powrocie z szatni byliśmy jednak całkiem innym zespołem i niestety przegraliśmy sporą różnicą punktów - opisuje tamte spotkania Marek Piechowicz. - Klęską okazał się dla nas natomiast mecz w Radomiu. Wyglądaliśmy jak drużyna, która chce tylko odbębnić swoje i jechać do domu.
Co ciekawe, jedyne zwycięstwo jakie Kotwica odniosła w tym sezonie miało miejsce... również w Radomiu z Rosą. Dzień po meczu ligowym, obie drużyny zagrały mecz w ramach Pucharu Polski i tamtym razem lepsi okazali się kołobrzeżanie.
- Przed meczem pucharowym byliśmy bardzo zmotywowani i żądni zwycięstwa. Wydaje mi się, że ogromny wpływ na postawę naszej drużyny miała przemowa trenera w szatni przed meczem o tym, jak ważna jest współpraca, zespołowość, walka w obronie i wspieranie się nawzajem. Przyniosło to ogromy skutek, wygraliśmy w dobrym stylu z drużyną, która poprzedniego dnia zdecydowanie nas ograła - komentuje Piechowicz.
25-letni zawodnik pauzuje obecnie z powodu kontuzji śródstopia. Do gry wróci prawdopodobnie dopiero za kilka lub kilkanaście dni, więc z pewnością ominie go sobotnie starcie ze Śląskiem Wrocław. Koszykarz wierzy jednak, że jego koledzy są w stanie zagrać z beniaminkiem TBL tak samo skutecznie, jak zaprezentowali się w meczu pucharowym w Radomiu.
- Bardzo zależy nam na zwycięstwie z Wrocławiem, ale zdajemy sobie sprawę, że nie będzie łatwo. Jeśli jednak będziemy wykonywać wszystkie założenia trenerskie, na pewno będzie nam wszystkim łatwiej dogadać się na boisku, ponieważ mamy problemy z komunikacja w obronie. Mam nadzieję jednak, że to defensywa będzie naszą najmocniejszą stroną tego wieczoru. Kluczowa będzie również walka i zespołowość, każdy z nas będzie musiał zostawić serce na parkiecie. Wówczas naprawdę możemy pokonać Śląska - kończy Piechowicz.
Marek Piechowicz: Zostawić serce na parkiecie
Marek Piechowicz zagrał w tym sezonie jeden raz, po czym doznał kontuzji. W meczu ze Śląskiem Wrocław nie wystąpi, ale liczy, że jego koledzy wreszcie odmienią złą passę i wygrają po raz pierwszy.