Robert Skibniewski: Spisaliśmy się na medal

Śląsk Wrocław niespodziewanie pokonał lidera tabeli, Energę Czarnych Słupsk. Rozgrywający WKS-u nie posiadał się z radości po końcowej syrenie.

Robert Skibniewski bardzo dobrze dyrygował kolegami na parkiecie, a co najważniejsze, Śląsk Wrocław pokonał lidera tabeli, Energę Czarnych Słupsk, fundując im pierwszą porażkę. Co na to popularny "Skiba?

- Muszę przyznać, że naprawdę spisaliśmy się na medal. Każdy zawodnik wnosił coś dzisiaj do gry, dołożył swoją cegiełkę. Każdy zrobił, co do niego należało i owszem, były wpadki, były złe momenty, w których myśleliśmy - "kurczę, możemy to przegrać", ale ostatecznie nasza walka zaowocowała. Dla nas było też ważne odbudować się po wpadce z Kotwicą Kołobrzeg. W szatni od razu pogratulowaliśmy sobie i cieszyliśmy się, że w jakiś sposób udało nam się popsuć powrót trenera Urlepa do Wrocławia - rozpoczął analizę meczu zawodnik.

Rozgrywający Śląska odniósł się również do najbliższego rywala - Nie można zapominać, że już w piątek jedziemy do Radomia bić się o dwa punkty. Rosa ma w tej chwili bardzo wyrównaną ekipę, dwunastu graczy, z których każdy wnosi coś do gry i w tej chwili musimy się nastrajać już na to spotkanie - tłumaczył "Skiba".

Robert zwrócił też uwagę na atrakcyjność widowiska - Myślę, że to starcie mogło się podobać, a kibice, którzy tutaj się dziś zgromadzili nie żałują tego wieczoru, a myślą nad tym, że to był świetny początek weekendu i całą sobotę i niedzielę będą się cieszyć tą wygraną. Dla nas to również wielka radocha, w końcu ograliśmy najlepszą drużynę w lidze - cieszy się rozgrywający WKS-u.

Koszykarz Śląska był zachwycony samą atmosferą na meczu, która zaczyna przypominać powoli "dawne lata" - Był moment, w którym i my, i publiczność obawialiśmy się o końcowy wynik, kiedy Czarni po raz pierwszy wyszli na prowadzenie. Na szczęście poderwaliśmy kilkoma zagraniami kibiców, którzy dali nam tę energię i liczymy na to, że ta atmosfera pociągnie nas do kolejnych zwycięstw, nawet na wyjeździe - mówił Skibniewski.

Trener Milivoje Lazic zdecydował się na grę dwoma nominalnymi rozgrywającymi. Robert Skibniewski przez bardzo długi okres występował na parkiecie obok Danny'ego Gibsona. Pojawiło się sporo pytań o ten manewr. Jak ocenia go "Skiba"? - Wygraliśmy - krótko i dosadnie skonstatował zawodnik.

Trzeba przyznać, że to posunięcie było bardzo trafne, bo widać było dobrą współpracę pomiędzy obydwoma graczami, którzy oprócz tego dopełniali się - jeden uzupełniał braki drugiego. Być może był to jeden z kluczy do zwycięstwa w tym spotkaniu.

Komentarze (3)
avatar
szymon116
9.11.2013
Zgłoś do moderacji
1
2
Odpowiedz
Dlaczego niespodziewanie? Nic nie ujmując Czarnym większość meczy grała na własnym parkiecie i chyba wygrana wyjazdowa Kotwicą. Trafił się mocniejszy przeciwnik na wyjeździe i porażka musiała w Czytaj całość
avatar
Myron
9.11.2013
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Nie dało dla niektórych bo obaj trenerzy mocno postawili na obronę, starły się bałkańskie szkoły i jeden szachował drugiego. Śląsk obniżył skład to to samo zrobił Urlep, za chwilę jak Urlep wra Czytaj całość
Johnnyyy
9.11.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Roberty nie pier#@l tego sie nie dało oglądać. Poziom żenujący tego spotkania. Tylko końcówka uratowała te beznadziejne zawody w wykonaniu obu druzyn. Slask mimo że wygrał nie zagrał super mecz Czytaj całość