Trefl Sopot po czterech meczach Tauron Basket Ligi ma na swoim koncie tylko jedną porażkę - sopocianie na inaugurację przegrali ze Stelmetem Zielona Góra. W niedzielę z kolei Trefl łatwo rozprawił z czerwoną latarnią ligi - Jeziorem Tarnobrzeg, wygrywając 87:59. Zwycięstwo żółto-czarnych ani przez moment nie było zagrożone.
- Cieszymy się z tego zwycięstwa, aczkolwiek pewne mankamenty są. Mimo że końcowy wynik tego nie pokazuje, to naprawdę nie był to łatwy mecz dla nas. Musieliśmy się trochę napocić, żeby odnieść to zwycięstwo. Uciekaliśmy na kilkanaście punktów przewagi, ale Jezioro potrafiło nas dogonić, więc nie udało się nam zagrać takiego pełnego spotkania, bez żadnych "wahnięć" - stwierdził Paweł Leończyk, który w tym meczu zdobył 18 punktów i był najlepszym strzelcem zespołu. Widać, że "Leon" bardzo dobrze czuje się w nowym zespole, bo praktycznie w każdym meczu jest wyróżniającym się zawodnikiem w ekipie Dariusa Maskoliunasa. Zresztą sami działacze nie ukrywają tego, że ściągnięcie Leończyka było bardzo dobrym posunięciem.
Leończyk zanotował świetną, 72-proc. skuteczność z gry w niedzielnym spotkaniu (8/11). Dołożył do tego 10 zbiórek.
W środę sopocianie w ramach IBC zmierzą się z Energą Czarnymi Słupsk. Wydaje się, że Trefla czeka znacznie trudniejsze spotkanie. - Teraz czeka nas mecz z Czarnymi Słupsk, którzy są na pewno lepszym zespołem od Jeziora Tarnobrzeg. Wydaje mi się, że oni są na tyle dobrym zespołem, że mogą wykorzystać nasze przestoje w grze. Chcemy jednak zaprezentować się z dobrej strony, żeby odnieść kolejne zwycięstwo - zaznacza Leończyk.
HEJ TREFL!!!