W poniedziałkowym pojedynku piątej kolejki Tauron Basket Ligi, przeciwko Stelmetowi, Łukasz Majewski spędził na boisku prawie 25 minut, zdobywając 7 punktów. Kto wie, może tego czasu byłoby więcej, gdyby nie kontuzja, jakiej skrzydłowy doznał w jednej z akcji.
W czwartej kwarcie doświadczony koszykarz biegł ramię w ramię z Ervingiem Walkerem, chcąc odebrać mu piłkę. W pewnym momencie źle stanął i padł na parkiet, zwijając się z bólu. Po tym zdarzeniu "Maja" nie mógł kontynuować gry, opuszczając boisko z pomocą kolegów z zespołu.
Wiadomo, że uszkodzony został staw skokowy. Jak poważnie i czy Majewski ma jakieś szanse na występ przeciwko Śląskowi Wrocław? - Mówi, że słyszał jak coś strzeliło, ale myślę, że za szybko, by coś powiedzieć. Pozostało mało czasu do następnego meczu. Na pewno nie wygląda to dobrze. Co z nim będzie, to czas pokaże - powiedział kilka minut po zakończeniu poniedziałkowej konfrontacji trener Rosy, Wojciech Kamiński.