Mam dość przepraszania kibiców, czas zacząć wygrywać - rozmowa z Cezarym Trybańskim

- Musimy konkretnie wziąć się do pracy, zacząć grać zespołowo, bo tak dalej być nie może - mówi Cezary Trybański, gracz Polpharmy Starogard Gdański.

Karol Wasiek: Jak na razie udało wam się odnieść zaledwie jedno zwycięstwo w lidze. Czym jest to spowodowane?

Cezary Trybański: Szczerze mówiąc, nie znam odpowiedzi na te pytanie. Bardzo słabo wchodzimy w spotkania, dopiero zaczynamy grać wtedy, gdy przegrywamy różnicą 15-20 punktów. Pierwsze minuty wyglądają tak, że łamiemy zagrywki, forsujemy rzuty przez ręce obrońców i na siłę chcemy objąć prowadzenie. Niestety kończy się to tym, że pudłujemy i rywale wyprowadzają łatwe kontrataki.

W całym meczu zanotowaliście zaledwie cztery asysty...

- Wygląda to na brak zespołowości i tego nie ma co ukrywać. Co jest najśmieszniejsze, na treningach wszystko wygląda super. Piłka krąży, dociera do środkowych, robię kozły, podwajają mnie, odrzucam na obwód i wychodzi pięknie. Na meczach jest może jedna zasłona i już rzut. Trudno powiedzieć, dlaczego tak jest.

Cezary Trybański: Mam dość przepraszania kibiców
Cezary Trybański: Mam dość przepraszania kibiców

A to nie jest tak, że rywale dostrzegli, że jest pan kluczowym zawodnikiem Polpharmy i tylko na pana się nastawiają? Panu też gra się coraz trudniej?

- Na pewno jest coraz trudniej. Aczkolwiek koledzy po meczu z Treflem Sopot mówili mi, że w pierwszych dwunastu minutach spotkania nie otrzymałem żadnej piłki. To co ja mogę zrobić? Nawet jakbym grał super, to bez piłki nie jestem w stanie zdobywać punktów. Może to jest jeden z powodów naszych wyników. Mając piłkę pod koszem, ściągałbym obronę na siebie, mógłbym odrzucać i rzucalibyśmy z czystych pozycji.

Aż dziw bierze, że piłka do ciebie nie docierała z racji tego, że krył pan o 18 cm niższy - Marcin Stefański.

- No właśnie, niższego, ale grającego nieczysto, o czym wszyscy wiemy. Trener wtedy kładł nacisk na to, żebym dostawał piłkę, ale wszyscy widzieli, jak było.

Atmosfera w zespole jest w porządku? Bo na parkiecie wydawało się, że są jakieś zgrzyty w drużynie...

- Tak? Nawet nie zwróciłem na to uwagi, bo koncentrowałem się na spotkaniu. Na treningach wszystko wygląda świetnie, po czym na meczach jest zupełnie inaczej. Porażki podnoszą ciśnienie, ale trzeba zdać sobie sprawę z tego, że mieliśmy trudnych rywali na początku sezonu. Wiedzieliśmy, że z Turowem, czy Treflem będzie ciężko, ale przykre jest to, iż przegrywamy 30 punktami. Nie ma walki.

Współpraca z trenerem Budzinauskasem wygląda tak jak powinna?

- Trener rozrysowuje i ustala zagrywki, ale w meczu tego nie realizujemy. Wygląda na to, że ciężko jest mu wyegzekwować cokolwiek z tego, co od nas chce.

Znów świetnie dopingowała was liczna grupa kibiców ze Starogardu Gdańskiego...

- Oni są wspaniali, jeżdżą na mecze wyjazdowe za nami, a my jak zwykle zawodzimy. Chcę im po meczu podziękować za doping, ale to już się robi trochę przykre, że ciągle muszę ich przepraszać za to, co robimy. Musimy konkretnie wziąć się do pracy, zacząć grać zespołowo, bo tak dalej być nie może.

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

Źródło artykułu: