Pierwsze informacje o pożarach w Los Angeles pojawiły się we wtorek. Od tego momentu zagrożenie rozprzestrzeniło się na cały region kluczowego miasta w Kalifornii. Strażacy walczą z trzema ogromnymi skupiskami ognia - zlokalizowanymi przede wszystkim w Palisades, Eaton i Hurst. Ewakuacja objęła już 180 tys. osób.
Trener Los Angeles Lakers stracił dom
W sytuacji, gdy strażacy walczą z żywiołem, a mieszkańcy ratują się przed najgorszym, sport schodzi na dalszy plan. Jako pierwsi zrozumieli to działacze Los Angeles Kings. Ich środowe spotkanie NHL z Calgary Flames zostało przełożone. "Doceniamy wsparcie ligi w zapewnieniu bezpieczeństwa naszym fanom, personelowi i zawodnikom" - przekazał zespół w oświadczeniu.
Nie doszedł do skutku również czwartkowy mecz Los Angeles Lakers z Charlotte Hornets. "Cała rodzina NBA jest myślami ze społecznością Los Angeles i przesyła jej wsparcie w tym trudnym czasie. Jesteśmy wdzięczni tysiącom strażaków i ratowników, którzy wykazują się ogromną odwagą. Modlimy się za osoby dotknięte tą niewyobrażalną tragedią" - napisała NBA w komunikacie.
ZOBACZ WIDEO: Dzień z Mistrzem. Joanna Jóźwik nawiązała do początków przygody ze sportem
Z komunikatu władz Los Angeles wynika, że pożary pochłonęły już życie co najmniej pięciu osób. Zniszczonych zostało setki domów, a problemy z opanowaniem żywiołu powodują, że rośnie liczba ewakuowanych mieszkańców.
Trudne chwile przeżył J.J. Redick. Trener Los Angeles Lakers mieszka w Palisades, gdzie pożar sieje największe spustoszenie. - Nasza rodzina, bliscy mojej żony, znajomi, ewakuowali się. Wiem, że wiele osób panikuje, w tym moja rodzina. Wiele osób się boi. Nie chcę do tego dołączać, ale moje myśli i modlitwy są z wszystkimi mieszkańcami. Mam nadzieję, że pozostaną bezpieczni - mówił Redick w telewizyjnym wywiadzie we wtorek, gdy miał jeszcze nadzieję, że płomienie nie rozprzestrzenią się po "mieście aniołów".
ESPN poinformowało w czwartek, że dom Redicka został zniszczony przez pożar.
Trener Steve Kerr z Golden State Warriors ujawnił mediom, że jego 90-letnia matka musiała się ewakuować z domu, gdyż budynek znalazł się w strefie zagrożenia ogniem. Kawhi Leonard, gwiazda drużyny Los Angeles Clippers, opuścił treningi, aby pomagać rodzinie w ewakuacji. Z tego powodu 33-latek nie zagrał w ostatnim spotkaniu z Denver Nuggets.
Zagrożona telewizja i studenci
Z powodu pożarów stacja ESPN w ostatnią środę nie nadała programu NBA Today. Rzecznik stacji przekazał w oświadczeniu, że firma musi wprowadzić zmiany w ramówce, gdyż jej zakład produkcyjny na obrzeżach Los Angeles jest zamknięty dla "niekluczowego personelu". Studia ESPN znajdują się bezpośrednio w centrum miasta i nie są zagrożone zniszczeniem.
W strefie zagrożenia znajdują się też obiekty uniwersyteckie w Westwood i Pepperdine - tuż obok szaleją pożary w Palisades. Zagrożone spaleniem są boiska do softballu i baseballu, z których na co dzień korzystają akademiccy sportowcy - poinformował "Front Office Sports".
We wtorek zajęcia na Uniwersytecie Kalifornia odbywały się zgodnie z planem, a rzecznik uczelni zapewnił, że monitoruje ona warunki na terenie kampusu i na obiektach sportowych. Lawina krytyki sprawiła, że władze uniwersytetu uległy presji i w środę odwołały zajęcia, zaś w czwartek i piątek odbywają się one w trybie zdalnym.
Jeszcze w środę płomienie miały znajdować się kilka kilometrów od akademików, a władze uniwersytetu zapewniały, że jakość powietrza w okolicy jest na wysokim poziomie. Jednak studenci w rozmowie z "Daily Bruin" są rozgoryczeni zachowaniem uczelni. Zwracają uwagę, że ciężko im się oddycha, narzekają na kaszel. Przez wiele godzin nie dostali też żadnych informacji o ewakuacji.
Centrum Los Angeles bezpieczne
Obecnie strefa pożaru w Palisades znajduje się ok. 15 km od SoFi Stadium, na którym w poniedziałek wieczorem miało się odbyć spotkanie Los Angeles Rams z Minnesota Vikings w ramach ligi futbolu amerykańskiego NFL. Władze rozgrywek długo przekonywały, że mecz uda się rozegrać zgodnie z planem.
"Bezpieczeństwo mieszkańców Los Angeles jest naszym najwyższym priorytetem. Jak w przypadku wszystkich meczów, NFL ma plany awaryjne na wypadek konieczności zmiany lokalizacji" - napisano w oświadczeniu klubu.
Jednak już w czwartek wieczorem ogłoszono, że wprowadzone w życie "plan B". Mecz przeniesiono na stadion State Farm w Glendale w Arizonie. Decyzja podyktowana jest tym, że pożary w Los Angeles miałyby wpływ na podróż ekipy z Minnesoty. Na dodatek NFL nie chce nadwyrężać służb w momencie, gdy muszą one walczyć z żywiołem.
"Nasze serca są z osobami dotkniętymi pożarami lasów w Palisades i ratownikami chroniącymi naszą społeczność. Bądźcie bezpieczni" - przekazała drużyna Los Angeles Rams w mediach społecznościowych.
Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty