Porażka z Asseco mocno komplikuje nam życie - rozmowa z Robertem Witką, graczem Rosy Radom

- Nie ma co ukrywać, że ta porażka mocno komplikuje nam życie, ponieważ moglibyśmy w spokoju przygotowywać się do kolejnych meczów - mówi na naszych łamach Robert Witka, gracz Rosy Radom.

Karol Wasiek: W ostatnich meczach przyglądałeś się kolegom z ławki rezerwowych. Z jakim urazem się zmagałeś?

Robert Witka: Miałem zapalenie mięśnia piszczelowego. Nie jest to nic poważnego, ale musiałem odczekać swoje, żeby na parkiet wrócić.

W Gdyni zagrałeś na własne ryzyko?

- Niekoniecznie. Trenowałem co prawda trzy dni, ale byłem gotowy do gry. W drugiej połowie już kompletnie siadłem, moje nogi były jak z waty. Ale ten głód koszykówki był naprawdę duży.

Widziałem, że w drugiej połowie taki trochę zniesmaczony szedłeś w kierunku ławki rezerwowych. To była irytacja słabą postawą drużyny w tym meczu?

- Nie. Po prostu byłem bardzo zmęczony. Być może właśnie stąd te różne gesty. W czwartej kwarcie widać było moje nieprzygotowanie. Przez dwa tygodnie nie mogłem nic kompletnie robić.

Mimo wszystko długo przebywałeś na parkiecie...

- To z racji tego, że trener wiedział, iż dobrze im idzie w ofensywie, a poza tym pilnowałem Dmitrieva.

Robert Witka: Ta porażka komplikuje nam życie
Robert Witka: Ta porażka komplikuje nam życie

Widziałem, że prowadziliście nawet słowne pojedynki podczas spotkania.Taki powrót do przeszłości?

- Tak (śmiech). Znamy się dobrze, to było w formie żartu. Na pewno nie było to złośliwe. Fajnie było z nim znów rywalizować.

Co stało się z waszą drużyną w tym meczu? Prowadziliście dziewięcioma punktami w trzeciej kwarcie, by ostatecznie przegrać sześcioma oczkami. Uszło powietrze z waszej drużyny?

- Trzeba zacząć od początku, bo nie weszliśmy w ten mecz tak jak to sobie założyliśmy. Nie było takiej motywacji jaka powinna być. Graliśmy za miękko i ponieśliśmy największą z możliwych kar - po prostu przegraliśmy to spotkanie.

Zlekceważyliście Asseco?

- Być może tak. Jeżeli nie jesteś odpowiednio zmotywowany to pewnie gdzieś w podświadomości masz taką myśl, że to będzie łatwy mecz. Nie ma co ukrywać, że ta porażka mocno komplikuje nam życie, ponieważ moglibyśmy w spokoju przygotowywać się do kolejnych meczów, które łatwe na pewno nie będą. Gramy teraz z czołówką tabeli.

Z czego wynika to zlekceważenie?

- Głowa i jeszcze raz głowa. Ona jest naprawdę nieobliczalna. Ma duże rezerwy, ale potrafi także zaskakiwać...

Amerykanie dość frywolnie podeszli do tego spotkania...

- Nie mówię, że tylko oni. Wszyscy zagraliśmy źle jako drużyna w obronie. To nie jest wina jednego zawodnika, ale całego zespołu.

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

Komentarze (0)