Dla każdego kibica koszykarskiego w Polsce Cezary Trybański kojarzy się jednoznacznie. Warszawianin to w końcu pierwszy Polak w NBA i z tego powodu każdy jego występ postrzegany jest przez pryzmat przeszłości.
Jak się jednak okazuje, Trybański nie wzbudza większego zainteresowania wśród koszykarzy amerykańskich. W końcu dla nich jest tylko jednym z wielu obcokrajowców, który znalazł się w dobrym miejscu i czasie, by dostać się do ligi NBA.
[i]
- Wiem oczywiście kim jest Cezary Trybański, ale przyznam szczerze, że nie pamiętam jego gry w żadnym z zespołów amerykańskich. Najdłużej chyba grał w Memphis Grizzlies, ale nie jestem pewien... Nie, nie przypominam sobie go z NBA[/i] - mówi Keith Clanton, amerykański podkoszowy Anwilu Włocławek.
Obaj zawodnicy zmierzą się ze sobą w piątek wieczorem w Starogardzie Gdańskim, ale to nie będzie ich pierwsze starcie. Przed sezonem Anwil zagrał z Polpharmą na turnieju w Toruniu. Górą byli wówczas starogardzianie, którzy wygrali 91:64, ale indywidualnie lepszy mecz miał Clanton. Amerykanin zdobył 21 oczek, a Trybański - osiem.
- Tak jak nie pamiętam go z NBA, tak bardzo dobrze kojarzę go z tamtego meczu. Pewnie dlatego, że to była nasza pierwsza porażka w okresie przygotowawczym. Grało się przeciwko niemu niezbyt komfortowo, bo on świetnie umie zrobić użytek ze swoich gabarytów. Mam jednak nadzieję, że w w piątek będę górą nie tylko indywidualnie - dodaje 23-latek.