Jakiś czas temu na naszych łamach pisaliśmy o chamskim zachowaniu Karrona Johnsona w stosunku do Pawła Leończyka. Wówczas Amerykanin "sprzedał łokcia" w twarz podkoszowemu Trefla, który dość długo zbierał się z parkietu o własnych siłach. Tym razem podobnym "wybrykiem" popisał się Elijah Johnson.
Gracz Rosy na początku czwartej kwarty w dość nietypowy sposób chciał zagrać w obronie. W momencie kiedy Michał Michalak penetrował w stronę podkoszową Johnson złapał za kostkę polskiego gracza w powietrzu, powodując że zawodnik Trefla upadł z dużą siłą na parkiet. Michalak szybko podniósł się z boiska i odepchnął gracza z Radomia. Doszło do przepychanki między zawodnikami, którą błyskawicznie przerwali sędziowie. Po krótkiej naradzie zarządzono, że Michał Michalak musi opuścić boisko. Tymczasem... gracz Rosy nie otrzymał żadnej kary.
Po spotkaniu zapytaliśmy o komentarz do powyższej sprawy zawodnika Trefla Sopot. - Na pewno cała sytuacja była niepotrzebna. Zareagowałem zbyt impulsywnie i żałuję tego. Akcja, którą wykonał Johnson również miała mało wspólnego ze sportem. Po prostu mogłem nabawić się kontuzji i dlatego tak zareagowałem. Jednakże moja reakcja była nieodpowiednia do sytuacji i przepraszam za to - podkreślał Michalak, który dodawał przy okazji: - Najważniejsze, że wygraliśmy. Może ta cała sytuacja była takim impulsem do agresywniejszej gry. Po tym zdarzeniu wypracowaliśmy przewagę. Fajnie, że udało się wygrać tak wysoko - mówił gracz Trefla Sopot.
Obaj panowie zaraz po zakończeniu spotkania wyjaśnili sobie całą sprawę. - Johnson przeprosił mnie za to zachowanie. Powiedział mi, że to było przypadkowe i niespecjalne. Powiedzmy, że pójdzie to w niepamięć - oceniał Michalak.