Co czuje osoba, która ponownie została wybrana na pierwszego trenera reprezentacji swojego kraju?
- Na pewno prowadzenie reprezentacji swojego kraju dla każdego trenera zawsze jest wielkim wyróżnieniem. Fakt, że zostałem pierwszym trenerem Ukrainy już trzeci rok z rzędu pokazuje, że pomimo, że na ostatnich mistrzostwach Europy nie wyszliśmy z grupy, to władze dostrzegają i doceniają wykonaną przez nas pracę i postęp jaki wykonała drużyna. Myślę, że była to główna przyczyna przedłużenia mojego kontraktu.
Czy miał pan chwilę niepewności przed wyborem?
- Zawsze jest chwila niepewności. To normalne, jak w każdej innej sytuacji, którą mamy w życiu. Wiadomo, że za każdym razem chciałoby się więcej zrobić, jednak są różne uwarunkowania, o których głośno się nie mówi. Wiadomo też, że trenera rozliczają głównie po wynikach. Jednak jest wiele spraw, o których ludzie normalnie nie wiedzą. Jednak z drugiej strony to są dwa lata z rzędu praktycznie bez wolnego, kosztem rodziny oraz zdrowia. Ale to jest nasza praca. Niektórzy mają adrenalinę chodząc po górach czy nurkując. Tak samo my mamy swoją adrenalinę, tym bardziej, gdy pracujemy z żeńskimi zespołami.
Cofnijmy się do ostatnich mistrzostw Europy. Jak z perspektywy czasu można by je ocenić?
- Przede wszystkim na 12 zawodniczek grających w kadrze tylko dwie występowały ze sobą w jedynym klubie. Tak więc brakowało nam rzeczy bardzo ważnej - zgrania. Po drugie bardzo mało zawodniczek, a w zasadzie tylko dwie przed ME występowały na wysokim, europejskim poziomie. Reszta grała, powiedzmy, w nienajmocniejszych ligach.
Wpływ na to miało również losowanie. Tak troszkę niefortunnie trafiliśmy na Turcję w pierwszym meczu, gdzie 8 dziewczyn gra w Eurolidze, a dwie WNBA. Nie pomogło również to, że pierwszy mecz mieliśmy o 18:30, tak więc skończyliśmy go późno, by już następnego dnia o 11:30 zmierzyć się z równie silną Słowacją. Mieliśmy naprawdę mało czasu na regenerację oraz mentalne odbudowanie się. Ostatni mecz mieliśmy z Czarnogórą. Jak one grają, wszyscy dobrze wiedzą. W Polsce występowało kilka zawodniczek z tej kadry, a cały zespół jest niezwykle mądry i doświadczony. Choć walczyliśmy i staraliśmy się, to zabrakło nam i szczęścia i sił. Jednak nie możemy zapomnieć o tym, że podczas tych mistrzostw Europy zebraliśmy bardzo wiele tak cennego dla nas doświadczenia i gry na najwyższym poziomie. Mam nadzieję, że w tym sezonie będzie zdecydowanie lepiej, a do walki o awans do kolejnego Eurobasketu przystąpimy już w pełnym składzie. W sumie idziemy w dobrym kierunku. Zespół był odmłodzony praktycznie o połowę staje się silniejszy. Wiemy już jak się zachować, a przecież dla mnie, jako pierwszego trenera to również była pierwsza tak poważna impreza, też nabierałem doświadczenia. Teraz czekają nas kolejne eliminacje zobaczymy jakie wnioski udało nam się wyciągnąć.
A czy może trener powiedzieć, co poszło nie tak?
- Tak jak już wcześniej mówiłem. Naszym największym problemem był nasza mentalność.
Ma trener jedną z koszykarek z kadry w zespole. Czy Krystyna Matsko spełnia pokładane w niej przed sezonem nadzieje?
- Wiadomo, że Krystyna może grać lepiej, jednak z roku na rok robi ona coraz większe postępy. I to mnie cieszy. Po drugie, jak do tej pory grała ona jedynie w lidze ukraińskiej, a jak wiadomo nie jest to liga najsilniejsza. Mogę powiedzieć śmiało, że biorąc pod uwagę nasz obecny skład Riviery Gdynia, na Ukrainie walczylibyśmy o medale. Tutaj liga jest silniejsza, bardziej wyrównana, a Krystyna stara się i myślę, że w niedalekiej przyszłości jej starania zaprocentuje dla niej i dla klubu. Obecnie pracujemy nad jej rzutem, gdyż jak do tej pory skupiała się ona na penetracji pod kosz. Myślę, że z miesiąca na miesiąc zyskuje ona coraz więcej ogrania oraz doświadczenia.
Wróćmy do kadry. Jakie są teraz najbliższe plany? Kiedy macie najbliższe zgrupowania?
- Najbliższe zgrupowanie, tak jak i w poprzednich latach będziemy mieć dopiero w maju, gdyż bardzo wiele lig kończy się dopiero w kwietniu. Myślę, że pierwsze spotkanie będziemy mieć 6 lub 7 maja, a 8 czerwca zagramy z Finlandią.
Czyli wszystkie wasze przygotowanie podporządkowane będą eliminacjom do kolejnych mistrzostw Europy?
- Zdecydowanie tak. I myślę, że wszystkie reprezentacje mają taki sam plan. Jedynym minusem tej sytuacji będzie to, że wszystkie dziewczyny będą po zakończonych ligach i będą zmęczone. Jednak moim zadaniem będzie odpowiednia motywacja oraz przygotowanie ich tak, aby wywalczyły awans na Eurobasket.
Czy będąc trenerem gdyńskiego zespołu da radę pan na śledzenie poszczególnych koszykarek ukraińskich w celu dokonania najlepszych wyborów kadrowych?
- Przede wszystkim znam już te wszystkie zawodniczki. Przez dwa lata razem pracowaliśmy i poznawaliśmy się. Oprócz tego, że przygotowywaliśmy się do mistrzostw i eliminacji, w między czasie przez kadrę przewinęło się ponad 24 dziewczyn, które mają realną szansę na grę w reprezentacji. Nie ukrywam jednak, że na bieżąco śledzę rozgrywki ligi ukraińskiej oraz zespołów, w których występują moje kadrowiczki. Wiele dało mi również prowadzenie kadry U-23 na ostatniej Uniwersjadzie w Kazaniu. Widziałem tam młodzież i śmiało mogę powiedzieć, że co najmniej dwie z tych zawodniczek mogą już walczyć o miejsce w pierwszej reprezentacji. Często rozmawiam również z dziewczynami i staram się oglądać te mecze, które transmitowane są w telewizji bądź Internecie.
Czego można teraz życzyć trenerowi? Awansu do mistrzostw Europy?
- Zdecydowanie tak! Taki jest nasz cel. Choć mamy trudną grupę, to wierzę, że to nam się uda!