Oferta ze Stelmetu nie była satysfakcjonująca finansowo - rozmowa z Thomasem Kelatim

- Otrzymałem ofertę na początku wakacji, ale chciałem poczekać na rozwój sytuacji. Mogę powiedzieć, że oferta nie była zbytnio satysfakcjonująca finansowo - mówi Thomas Kelati.

[b]

Karol Wasiek: Jakie to były dwa miesiące dla Thomasa Kelatiego w Laboral Kutxa?[/b]

Thomas Kelati: Uważam, że spędziłem całkiem fajny czas w Vitorii. Mimo że byłem dość krótko, to wiele się przez ten czas nauczyłem. Kibice bardzo miło mnie przyjęli w klubie i nie ukrywam, że to była wielka przyjemność grać w tak zasłużonym zespole.

Dlaczego twoja rola w zespole była tak mała?

- Nie ukrywam, że było to dla mnie niezwykle frustrujące. Moja sytuacja od początku była dość trudna. Zresztą trzeba przyznać, że nie jest łatwo wejść do zespołu w trakcie sezonu. Zawodnicy doskonale znają siebie nawzajem i swoje role w drużynie. Muszę przyznać, że nie jestem przyzwyczajony do roli zadaniowca, znacznie lepiej czuję się w roli lidera zespołu, od którego praktycznie wszystko zależy. Lubię mieć piłkę w rękach i spędzać sporo minut na parkiecie, dlatego tak trudno było mi się przyzwyczaić do tej roli.

Jak na tę sytuację zapatrywał się trener Scariolo?

- Bardzo często z nim rozmawiałem na temat mojej roli. Mówił, że to dość nietypowa sytuacja, że podpisano ze mną kontrakt na dwa miesiące, tak jakby zdawał sobie sprawę z tego, że umowa nie zostanie przedłużona i jasno mi powiedział, że nie będę grał wielu minut. Po miesiącu zdałem sobie sprawę, że to nie będzie łatwa sytuacja dla mnie i przestałem brać pod uwagę ilość minut, które spędzam na parkiecie.

Thomas Kelati: Oferta Stelmetu nie była satysfakcjonująca finansowo
Thomas Kelati: Oferta Stelmetu nie była satysfakcjonująca finansowo

Rozumiem, że nie byłeś zaskoczony decyzją działaczy, że nie przedłużyli z tobą umowy.

- Byłem niemal przekonany, że działacze podejmą właśnie taką decyzję, ponieważ do klubu przychodziłem tylko dlatego, że jeden z graczy był kontuzjowany. Później zdawałem sobie sprawę, że klub nie będzie chciał mieć tylu zawodników w rotacji. Szczególnie dość "tłoczno" było na mojej pozycji. Jeden z graczy musiał zwykle siadać na trybunach, ponieważ tak skonstruowany jest regulamin ligi hiszpańskiej, dlatego zdziwiony tą decyzją nie byłem.

Z perspektywy czasu żałujesz swojej decyzji?

- Staram się w życiu niczego nie żałować, bo to nie ma zbytnio sensu. Zresztą, co mi po takim myśleniu hipotetycznym? Staram się po prostu wyciągnąć wnioski z przeszłości, tak aby nie popełnić znów błędów w przyszłości.

Mogłeś przecież wrócić do Polski i grać w Stelmecie Zielona Góra.

- To prawda, że miałem propozycję ze Stelmetu Zielona Góra. Jestem bardzo wdzięczny działaczom, że widzieli mnie w zespole. Otrzymałem ofertę na początku wakacji, ale chciałem poczekać na rozwój sytuacji. Mogę powiedzieć, że oferta nie była zbytnio satysfakcjonująca finansowo.

To może teraz uda ci się wrócić do Polski?

- Na pewno rozważę powrót do Polski, szczególnie w tym roku, ponieważ moje dzieci uczęszczają do szkoły we Wrocławiu i to byłoby fajne, gdybym mógł być blisko nich. Moja rodzina byłaby bardzo szczęśliwa. Uważam, że polska liga z każdym rokiem staje się coraz silniejsza. Jednakże muszę być pewien, że to będzie dobra decyzja. Nie chcę działać zbyt szybko.

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

Źródło artykułu: