Po dwóch z rzędu zwycięstwach kibice w Tarnobrzegu liczyli, że Jeziorowcom uda się podtrzymać dobrą passę, tym bardziej, że rywale ze Słupska zmagali się ostatnio z urazami. Koszykarze z Podkarpacia zagrali jednak bardzo słabo. - Nie wyszedł nam mecz. Nie chcę nas tłumaczyć. Przez cały tydzień wielu z nas zmagało się z chorobą. Praktycznie trenowaliśmy w sześciu graczy. Sam w sobotę przestałem brać tabletki. Miało to jakiś wpływ na ten pojedynek. Nie ma co też ukrywać, że nie chciało nam wpadać do kosza. Z kolei rywale trafiali praktycznie wszystko, szczególnie te trójki i to często przez ręce. Szkoda tego spotkania, bo chcieliśmy wygrać przed własną publicznością - stwierdził środkowy Stabill Jeziora, Rafał Rajewicz.
Gracze z Podkarpacia często nie nadążali za akcjami ofensywnymi rywali i zostawiali im wiele otwartych pozycji. W ataku również nie potrafili szybko rozegrać swoich akcji i często dochodziło do strat. - Wydaje mi się, że było to spowodowane chorobami. Każdego coś dotknęło. To wpływa na kondycję fizyczną - dodał.
Patrząc w statystyki, to Jeziorowcy zbytnio nie odbiegali od rywali. Mieli więcej zbiórek, podobną skuteczność, ale przeciwnicy ze Słupska świetnie rzucali za trzy, pomylili się zaledwie pięć razy na 19 prób, a koszykarze z Tarnobrzega popełnili mnóstwo strat. Właściwie te dwa elementy zadecydowały o wygranej Czarnych. - Trójki i przede wszystkim nasze straty, do przerwy mieliśmy ich aż 11, a z takim wynikiem powinno się kończyć mecz i być zadowolonym. Wolę nie wiedzieć na ilu skończyliśmy - kontynuuje.
Po świętach zostanie rozegrana pierwsza kolejka rundy rewanżowej. Jezioro zagra znów u siebie, tym razem z Rosą Radom. w pierwszym spotkaniu tych drużyn Rosa wygrała nieznacznie, a mecz był emocjonujący do samego końca. W poprzednim sezonie potyczki tych ekip również miały swój emocjonujący przebieg. Tym razem nie powinno być inaczej, a o wygranej zapewne zdecydują niuanse. - Mam nadzieję, że zrobimy prezent noworoczny kibicom i wygramy mecz z Rosą Radom - zakończył Rafał Rajewicz.