Wobec kontuzji Elijah Johnsona zawodnicy Rosy grający na pozycjach numer 1 i 2, którzy do tej pory rzadziej pojawiali się na boisku, mają obecnie więcej szans na zaprezentowanie swoich umiejętności. Jednym z takich koszykarzy jest Piotr Kardaś, kapitan drużyny.
Co zrozumiałe, po porażce z Polpharmą Starogard Gdański w praktycznie "wygranym" spotkaniu nie krył rozczarowania. - Zabrakło "zimnej głowy" w decydujących momentach - uważa. - Na pięć minut przed końcem meczu prowadziliśmy dziesięcioma punktami i oddaliśmy niepotrzebny rzut za trzy punkty w pierwszej sekundzie akcji - podaje przyczynę zmiany boiskowych wydarzeń.
Choć w pierwszej połowie "pierwsze skrzypce" w szeregach ekipy z Radomia odgrywał Jakub Dłoniak, zdobywając sporo punktów, to w kluczowych fragmentach zabrakło zawodnika, który wziąłby na siebie ciężar gry. Kardaś podziela opinię trenera Wojciecha Kamińskiego, że to nie ostatni rzut zadecydował o porażce gospodarzy. - Można było kontrolować ten mecz o wiele lepiej. Drugą połowę rozpoczęliśmy bardzo dobrze. Jedną akcją się nie przegrywa - kończy.
Po sobotniej przegranej Rosa zajmuje siódme miejsce w tabeli Tauron Basket Ligi, mając dwa punkty przewagi nad kolejnym w zestawieniu Śląskiem Wrocław.