Nie mogło być inaczej - relacja z meczu MKS MOS Konin - Wisła Can Pack Kraków

Biała Gwiazda bez najmniejszych problemów pokonała na wyjeździe beniaminka ekstraklasy. Bardzo dobry występ zaliczyła Danielle McCray, autorka 22 punktów.

Krakowianki były przed tym pojedynkiem zdecydowanym faworytem. Zresztą trudno nawet porównywać oba kluby, gdyż zarówno pod względem sportowym jak i organizacyjnym istnieje olbrzymia różnica.

Przyjezdne od początku spokojnie realizowały własne założenia. Ciężar gry ofensywnej spoczywał na barkach całego zespołu, a nie indywidualności, więc zawodniczkom MKS-u tym trudniej przychodziło odpowiednie ustawienie obrony. W połowie pierwszej kwarty wynik brzmiał 4:11 i kwestia dalszego scenariusza uchodziła raczej za oczywistą.

Całkiem poprawnie spisywała się też Jantel Lavender. Amerykańska środkowa wręcz dominowała w polu trzech sekund, więc jeśli tylko dostawała podanie najczęściej zamieniała je na punkty.

Z czasem dały o sobie znać Agnieszka Szott-Hejmej i wspominana Danielle McCray. Duet ten poczynał sobie dość swobodnie, pewnie wykańczając poszczególne akcje. Rzucająca tym samym po raz kolejny udowodniła, że mimo przebytej kontuzji oraz kilkumiesięcznej przerwy może podczas drugiej rundy sezonu stanowić istotny element rotacji zespołu. Dla niej samej najważniejsze wydaje się podpisanie półrocznego kontraktu, co daje po prostu komfort przy pracy. Obecnie nie musi już zastanawiać się nad przyszłością, a jedynie koncentrować myśli przy boiskowych wydarzeniach.

Plusik należało zapisać zarazem przy nazwisku Zane Tamane. Łotyszka tradycyjnie doskonale wykorzystywała swoje warunki wzrostowe, efektem czego długą pauzę jej team spędził prowadząc 47:23.

Zmiana stron nie wpłynęła znacząco na oblicze spotkania. Wiślaczki coraz częściej atakowały powiększając dystans dzielący je i oponenta. Trener Stefan Svitek dał szansę gry nominalnym rezerwowym, a te generalnie nie zawodziły. Najlepsze potwierdzenie tych słów stanowi fakt, że ich udział w ogólnym dorobku wynosił blisko pięćdziesiąt procent.

Koninianki mimo tego mogą mówić o swego rodzaju postępie. Przy okazji pierwszej rudny przegrały w rekordowych rozmiarach 19:97, a tej niedzieli dokładały starań aby zachować twarz. Najbardziej wyróżniła się Anita Szemraj. 24-latka najczęściej zaskakiwała defensorki spod Wawelu i przynajmniej z tego tytułu może odczuwać satysfakcję.

Jednak końcowy rozrachunek pozostawał bezlitosny. Uczestnik Euroligi triumfował 98:46. Nie udało mu się jedynie przekroczyć magicznej "setki".

MKS MOS Konin - Wisła Can-Pack Kraków 46:98 (11:19, 12:28, 7:31, 16:20)
MKS

: Szemraj 15, Motyl 8, Kaja 6, Libertowska 6, Kuras 4, Paździerska 4, Płóciennik 3, Krzyżaniak 0.
Wisła

: McCray 22, Lavender 15, Tamane 13, Quigley 13, Szott-Hejmej 12, Ouvina 7, Jujka 6, Żurowska 6, Pawlak 4.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: