Stelmet Zielona Góra nie pozostawił żadnych złudzeń Treflowi Sopot i pokonał go w Ergo Arenie dość łatwo 85:66. Mistrzowie Polski tylko na samym początku mieli drobne problemy, ale z każdą kolejną minutą się rozkręcali i na końcu to oni mogli cieszyć się z kolejnego zwycięstwa w lidze. Dla podopiecznych Mihailo Uvalina była to już jedenasta wygrana w sezonie.
- Mecz był zacięty i fajny do oglądania. Udało się nam pokazać odpowiedni poziom i dlatego wygraliśmy. Mieliśmy kilka dni przerwy i zawodnicy mogli odpocząć. Zawodnicy weszli w ten mecz nieco wolniej, ale końcówka należała już kompletnie do nas i ta szeroka rotacja na pewno nam pomogła - mówi Janusz Jasiński, właściciel Stelmetu Zielona Góra. Wraz z Walterem Jeklinem oglądali spotkanie z perspektywy trybun.
Przed meczem Janusz Jasiński chwalił ekipę Trefla Sopot, mówiąc, że jest dobrze zbudowana. Mimo wysokiego zwycięstwa właściciel Stelmetu zdania nie zmienił.
- Koszykówka jest tak szybką grą, w której w mgnieniu oka zdobywa i traci się punkty, że nigdy różnica punktowa nie oddaje różnicy poziomów. Byliśmy lepsi i dlatego wygraliśmy. Drużyna Trefla jest mądrze zbudowana. Tym bardziej szacunek, bo zostało to zrobione przy ograniczonych środkach finansowych - dodaje Janusz Jasiński, który cieszył się z dobrej postawy Christiana Eyengi. Kongijczyk zdobył 13 punktów, grając przy tym bardzo efektownie.
- Z Christianem jest zawsze to samo, czyli jeden mecz będzie taki, a potem zupełnie inny. To trzeba pokochać. Na szczęście mamy więcej zawodników w rotacji i jeżeli jemu nie idzie, to kto inny może wziąć odpowiedzialność na swoje barki. To energetyczny zawodnik, który potrzebuje dobrze wejść w mecz - podkreśla Janusz Jasiński.
[b]Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
[/b]