Szymon Szewczyk w wakacje przeszedł operację kontuzjowanych pleców i przez blisko pięć miesięcy musiał odpoczywać od koszykówki. Ten uraz wyeliminował go z gry we wrześniowych mistrzostwach Europy. Zawodnika w kadrze widział trener Dirk Bauermann, ale po zgrupowaniu w Legionowie, Szewczyk musiał zrezygnować z powodu kontuzji.
Ostatnio na naszych łamach zawodnik mówił jasno, że kontrakt z nowym klubem podpisze dopiero wtedy, kiedy będzie zdrowy i gotowy do gry. - Rehabilitacja przebiega bez problemów i mam nadzieję, że niedługo rozpocznę regularne treningi. Mam nadzieję, że w grudniu będę już w dobrej formie. Kontrakt podpiszę tylko wtedy, gdy sam będę czuł, że ze zdrowiem jest wszystko ok, a moja dyspozycja mnie satysfakcjonuje - twierdził reprezentant Polski, który ostatnie lata spędził we Włoszech.
Mówiło się o tym, że zawodnik być może wróci do Tauron Basket Ligi, ale prawda jest taka, że wymagania finansowe gracza są zbyt duże dla większość klubów. Jego zatrudnienie sondowano chociażby w Koszalinie, gdzie jest spory problem w rotacji polskimi zawodnikami.
Na tę chwilę Szewczykowi najbliżej do Virtusa Rzym, w którym miałby zastąpić Callistusa Eziukwu. Zawodnikiem są jednak zainteresowane inne kluby w lidze włoskiej.