Mistrzowie Polski z rosyjskim gigantem rywalizowali jak równy z równym. Biało-zieloni w ostatnich minutach meczu popełnili jednak kilka błędów, co wykorzystał Uniks Kazań. - Popełniliśmy kilka prostych błędów w obronie, niestety z takim przeciwnikiem wszystko się mści. Pod koniec trzeciej kwarty mieliśmy na swoim koncie dwa faule, więc dwukrotnie mogliśmy faulować bez konsekwencji. My daliśmy jednak Uniksowi zdobyć kilka punktów. To jedna sytuacja, a było ich jeszcze więcej. Ogólnie większość czasu graliśmy dobrze w obronie i ataku. Myślę, że niczym nie ustępowaliśmy. Uniks zagrał bardzo dobry mecz, więc nie było miejsca na nasze błędy - skomentował Adam Hrycaniuk, który w środę zapisał przy swoim nazwisku trzy punkty i dwie zbiórki.
Aby myśleć o awansie do kolejnej rundy Pucharu Europy, Stelmet Zielona Góra musi przede wszystkim skupić się na wygrywaniu spotkań przed własną publicznością. Rywalami zielonogórzan w drugiej fazie Pucharu Europy są bardzo groźne zespoły, więc o wygraną na wyjeździe będzie niezwykle trudno. - Nie ma co ukrywać, że mamy najsilniejszą grupę w EuroCup. My się jednak nie poddamy. Przeciwko Uniksowi było widać, że gramy bardzo dobrze. Wyszliśmy zmotywowani, nie odpuszczaliśmy do samego końca. Przed nami jeszcze kilka spotkań i do każdego pojedynku będziemy podchodzić podobnie, jak do spotkania z rosyjską drużyną. Mamy nadzieję, że któregoś przeciwnika uda się nam ograć. Na pewno przegranym meczem z Uniksem nie załamaliśmy się. Zapominamy o tym co było - dodał środkowy mistrzów Polski.
Kazań nie widać było Australijczyka Davida Barlowa. Nie mówimy tu o jego
braku w składzie, bo do niego nie załapał się już Mało kto to zauważył, a wygląda na to, że mało kto się tym również
przejął. Sytuacja jednak wygląda tak, że od dłuższego czasu wszyscy
wiedzą, że DB jest już w Zielonej Górze niechciany i klub chce go się
pozbyć. A teraz to też efekt tego, że po świętach Barlowowi odnowiła się
kontuzja Achillesa, który znów zaczął go boleć. Klub ma już dość
zatrudniania zawodnika, który ponownie jest niezdolny do gry. My wiemy, że Barlowa nie było, bo dostał od klubu zgodę na wyjazd na 2 dni na testy medyczne. A poleciał na nie do....Finlandii. Czemu tam i czemu w ogóle robi testy za granicą choć lekarze w Polsce
zdiagnozowali już jego Achillesa, który znów go od pewnego czasu boli,
a wykryto w nim stany zapalne? Ano dlatego, że Australijczyk chyba nie
ufa polskim lekarzom, chce żeby ostateczną diagnozę postawili lekarze z
innego kraju. Ma to też związek z ubezpieczeniem, które posiada - w
każdym razie zwrócił się o zgodę do Stelmetu na weryfikację badań, które
już ma i poleciał do Finlandii. Koszykarz wróci w jeszcze w tym tygodniu do miasta, ale - jak to się
pięknie w takich sytuacjach określa - sytuacja jest dynamiczna, co po
polsku oznacza, że Stelmet jest bliski rozstania z koszykarzem, który
nie spełnił pokładanych w nim nadziei. O temat zapytaliśmy dziś
właściciela klubu Janusza Jasińskiego. I powiedział nam, że jest pewien,
że Finowie potwierdzą polskie diagnozy, a wtedy Barlow powinien poddać
się operacji. -Czy będzie wtedy jeszcze zawodnikiem Stelmetu? -
zapytaliśmy. -Będę dbał, żeby sprawa zakończyła się w odpowiadający nam
sposób - odrzekł tajemniczo Janusz Jasiński choć od kilku dni nie
ukrywa, że chce rozwiązać kontrakt z D.Barlowem."
źródło:RZG Czytaj całość